czwartek, 28 sierpnia 2014

Stymulacja II

Człowiek z niepłodnością jest opuszczony, mówie o sobie, o mnie i mężu. 
Popadam w dziurę samotności, zamykam się w sobie. 
Otacza mnie mnóstwo osób, a ja czuje się jak palec. 
Najbardziej mnie dotyka kiedy mam kontakt z bobasami, potem mam kilku dniową depresje, np.teraz. 
W dodatek te ciągłe zacipki - ciotek, sąsiadek, kolezanek, dobrych ludzi, które nieustanie pouczają, doradzają, komentują - ile masz lat;  urodzić już czas; przestań latać czas na dziecko; na co czekacie; zróbcie in vitro ... nie wnoszą nic, budzą agresje. 
Żródło: z internetu

Zaczełam stymulacje II, zero nadziei. 


niedziela, 24 sierpnia 2014

Kiedy

początkiem tygodnia poprosiłam męża napisać o - 'no a wy kiedy' wyszło tak:

"Wspomniałem w poprzednim poście o jakimś planie na życie, że chcemy mieć mieszkanie (w dużym mieście) dom pod miastem (dojazdy dobijają) albo po prostu jakieś swoje miejsce. Do tego praca, kasa no i może jak już się uspokoi to dzieci. No tak Ja myślałem, że dzieci to same się na świat pchają, więc trzeba się zabezpieczać by ich nie było za szybko. Ale życie to zweryfikowało i teraz gdy przybywa lat to chcemy dzieci. No ale jak sobie z tym radzić jeśli tych dzieci jakoś z różnego powodu nie ma, jeśli w towarzystwie przyjaciół są osoby które narzekają że jeszcze dobrze jedno dziecko nie podrosło, a Ja już jestem w drugim w ciąży. 
Zródło: z internetu
No i znowu pieluchy, karmienie piersią i nawet piwa się nie można napić. 
Ja takie kobiety nazywam WIATROPYLNE, po prostu bez zabezpieczeń po max 2 miesiącach są w ciąży. Jak sobie z tym radzić? Jeśli coraz więcej osób z bliskiego grona przyjaciół ma dzieci, jak sobie radzić z pytaniami osób mniej wtajemniczonych (np. w pracy) czy ma Pan/Pani dzieci? Na odpowiedź NIE mówię no to nie ma na co czekać, wie Pan trzeba się zdecydować, nie ma co tego odkładać. Hmmm,  Przecież nie będę opowiadał każdej napotkanej osobie od jakiego czasu próbujemy, od jakiego czasu się staramy, ile na to poświęcamy czasu, siły i zdrowia nie mówiąc o pieniądzach. Jak sobie z tym radzę Ja? Hmmm nie wiem czy sobie jakoś z tym radzę, na pewno uważam, że ślubowałem żonie MIŁOŚĆ, WIERNOŚĆ i UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ ORAZ ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ AŻ DO ŚMIERCI i dlatego z Nią chcę spędzić resztę życia, a nie było mowy o dzieciach i ten temat chciałem troszkę rozwinąć. Bo chyba mamy z żoną inne do tego podejście, a może po prostu tak mają kobiety, bo przecież znane jest Nam określenie instynkt macierzyński co to jest i czy mam go też Ja? Uwierzcie mi każdy mężczyzna myśli o tym jakim byłby tatą, oczywiście jak sobie przypomni co robił w dzieciństwie to zastanawia się czy chce mieć dzieci. Dodam tylko, że byłem taki zdolny, że udało mi się mieć gips na dwóch nogach w tym samym czasie, a więc 2 kostki skręcone lub nogi złamane. Rąk w gipsie na szczęście nie miałem, oczy podbite to miej więcej raz na kwartał. Czy byłem ciężkim dzieckiem? Czy miałem ADHD, nie
Zródło: z internetu
wtedy to się nazywało normalne dziecko, czasem nadpobudliwe. Kończąc ten wątek powiem tak Ja sobie nie raz wyobrażałem , śniłem jakim będę ojcem. Czy będę dobrym ojcem? Hmmm chyba nie Ja to będę mógł ocenić, ale na pewno będę się starał być jak najlepszym ojcem. Czy czekam na to? Czy się przygotowuje? Wydaje mi się, że nie ma recepty na dobrego ojca czy matkę, ale niestety uważam, że mama może mieć inną wizję wychowania dzieci. No ale przecież jesteśmy rodzicami wspólnie, a więc co na to poradzić, nie wiem, ale uważam, że będzie ciężko. A czego się obawiam najbardziej? Chyba przesłodzenia, bo jak nie przesłodzić jak się czeka na dziecko kilka lat i tu wydaje mi się, że kobiety i mężczyźni mają całkowicie inne myślenie. Czemu? Bo Ja ( może i inni mężczyźni też) nie przywiązuję wagi do większości rzeczy, które są ważne dla kobiety. Mnie interesują najważniejsze rzeczy, czy dziecko ma mokro czy nie, ale nie interesuje mnie jakie ma ubranko, wózek czy skarpetki. Ważne żeby było mu ciepło i dobrze. Chyba lekko zboczyłem z tematu.
Wracając do pointy jak sobie radzimy z tym, że inni mają dzieci, że ludzie pytają? Jest coś szczególnie w starszych osobach, które uważają, że wszyscy młodzi zabezpieczają się na maxa by nie mieć dzieci, bo właśnie najpierw dom , mieszkanie, praca i wakacje, a co z tymi co nie mogą mieć dzieci, albo im po prostu coś nie wychodzi? Tego się nie dopuszcza do głowy, dlaczego? Bo kiedyś tego tematu prawie nie było, a jeśli się pojawiał to był bardzo rzadki. 30-40 lat temu wszystko było zaplanowane i to przez Państwo, ludzie chodzili do szkoły, potem pojawiały się dzieci, potem była praca, a mieszkania się dostawało. No wiem zaraz odezwą się głosy, że jestem obrońcą komunizmu, nie, nie jestem, ale wydaje mi się, że było łatwiej. Mieliśmy tylko 2 programy TV, często nie było prądu, a więc co tu robić? A jak już się to dziecko pojawi to jest żłobek, jest przedszkole i nie trzeba się było martwić o miejsce dla swoich dzieci. Jak dzieciaki podrosły, to wypuszczało się je na podwórko i ciężko było dzieciaki zaciągnąć do domu nawet po zmroku. Czy wychowywaliśmy się sami? Mam wrażenie, że tak, czy było Nam łatwiej?  Czy miasta były inne, nie było przemocy, wypadków samochodowych czy innego rodzaju uzależnień, używek itp.?  Temat rzeka na kilka kartek, więc wrócę do wcześniej postawionego pytania jak sobie radzę z tym, że prawie wszyscy najbliżsi przyjaciele mają dzieci? Jak sobie radzę z tym, że każdy pyta o to czemu nie mam jeszcze dzieci, zaczynając od rodziców, a na Pani w sklepie kończąc. Czy jest szansa na utrzymanie przyjaźni z dawnych czasów jeśli w danym gronie jest się jedyną parą bez dzieci? Co o tym sądzicie? Ja sam nie wiem jak to będzie, ale już niestety czuję się troszkę odizolowany. Dlaczego? Bo mimo chodem na wyjazd wakacyjny wszyscy wybierają takie miejsca gdzie wszystko jest przystosowane do rodzin z dziećmi. Nikt nie pojedzie na wakacje pod namiot z malutkimi dziećmi, nikt nie wybierze się na wycieczkę objazdową, czy w góry z malutkimi dziećmi. Wszyscy to rozumiemy, ale efektem jest to, że albo musimy zmienić swoje przyzwyczajenia, albo nie jechać z przyjaciółmi na wakacje. Czy jest szansa na wyjście do kina, teatru czy na kręgle? No chyba nie i tu ścierają się dwie opinie, osoby które mają dzieci zazdroszczą tym co nie mają dzieci, wolnego czasu, możliwości wyjazdu kiedy się chce gdzie wiec chce, a osoby nie mające dzieci zazdroszczą tym drugim DZIECI. Ile to razy słyszałem, Korzystaj puki nie masz dzieci, jak Ja bym chciał/chciała tak mieć jak Ty, jak Wy. A Ja sobie myślę czemu tak jest, czemu Ja chcę czegoś innego? Reasumując życie tak już wygląda, że osoby którym pojawiają się dzieci muszą się zmienić, a to powoduje tak znaczące zmiany w zachowaniu, że osoby nie mające dzieci do tego nie pasują. Przykre ale prawdziwe.


Opowiem Wam jeszcze jedną sytuację, która mnie spotkała, kiedyś wieczorem pod sklepem, przed wejście zaczepił mnie pijak, standardowo nie daję im pieniędzy, ale ten prosił o coś do jedzenia, no to sobie myślę kupie mu coś i wychodząc dam mu coś do jedzenia. Tak też zrobiłem , zobaczyła mnie starsza Pani i zaczęła do mnie mówić. A że to taki dobry człowiek był, że miał rodzinę, ale pił i się stoczył. Mam szacunek dla starszych, więc nie wypadało mi się odwrócić, wsiąść do auta i odjechać, więc stoję i słucham. Chociaż zastanawiam się czemu ta miła (na razie) Pani do mnie mówi. No ale jak już wspomniałem mam szacunek dla starszych więc póki Pani mówi to stoję, nic się nie odzywam i powoli zbliżam się do drzwi auta. A Pani idzie za mną, opowiada o alkoholizmie, o tym że ludzie są tacy źli po alkoholu, potem opowiedziała mi o swojej rodzinie, a raczej o tym, że została już sama na tym świecie bo wszyscy zmarli. No nic nie mówię tylko się wycofuję i wtedy dostaję bardzo mnie dotyczące pytanie czy ma Pan dzieci? No więc zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że ich nie mam, ale myślę sobie, nie daj się wciągnąć w dyskusję bo przecież to starsza osoba. Ale Pani nie odpuszcza no i jak powiedziałem, że nie mam dzieci dostałem 5-6 minutowy wykład o tym, że powinienem już te dzieci mieć, że nie ma na co czekać, że czemu teraz młodzi ludzie myślą tylko o pieniądzach i pracy, a nie ma czasu na dzieci. No więc puls mam tak ok 90 uderzeń na minutę a ciśnienie już na poziomie 150 na 90. Myślę sobie chłopie masz szacunek dla starszych, więc nie palnij czegoś Pani bo będzie jej przykro, no to myślę ok, zadam jej kilka pytań, przecież od kilku lat staramy się o dziecko, to w tym temacie mam wszystko rozkminione. Więc pytam o co Pani chodzi, skąd Pani wie, że Ja nie chcę mieć dzieci, (dodam że to było chwilę po tym jak Nam się nie udało utrzymać ciąży) co Pani o tym wie? Czemu do obcej osoby o której Pani nic nie wie, mówi Pani takie rzeczy, Ja naprawdę miałem ciężkie przejścia w ostatnim czasie, więc dlaczego Pani mówi takie rzeczy do mnie. Pani się troszkę zreflektowała i poszła w kierunku pomocy, no bo może Ja jej potrzebuję, a więc Pani zaczęła coś mówić o, i tu moje zdziwienie, metodach pomocy w tym aby mieć dziecko, myślę sobie no poczekaj co będzie dalej. Po kilku zdaniach padło słowo naprotechnologia, a potem zaraz pojawiło się zdanie tylko niech Pan się nie da tym zabójcom od IN VITRO, Pani dodała jeszcze coś o kościele i nie dałem rady. Mój szacunek dla starszej osoby przegrał z moim charakterem i bardzo drażliwym dla mnie tematem dzieci. W kilku zdaniach bardzo grzecznie powiedziałem Pani co myślę o naprotechnologii, że popieram jeśli mamy zdrowych ludzi, a co w moim przypadku? Co jeśli samo planowanie zgodnie z religią nic nie da bo coś jest nie tak mechanicznie, co jeśli zdarzają się poronienia? Czy naprotechnologia pomoże w przypadku ciąży pozamacicznej, czy no i tu już nie pamiętam, ale Pani się trochę wycofała, bo zaskoczyłem Ją pytaniami, konkretami. Potem dodałem grzecznie, że musze iść do żony bo będzie się martwiła. Pani powiedziała, że i tak będzie się za mnie modlić w swoim kościele, podziękowałem i odjechałem. Czy to zbieg okoliczności, czy może Ja przyciągam jakichś dziwnych ludzi? Czy mam pecha, a może po prostu tak miało być, nie wiem. Wszystko zeszło się w czasie, to dla Nas był bardzo ciężki okres, a Ja akurat trafiłem na taką sytuację.



a to troszkę ode mnie z dzisiejszego dnia 'o dzieciach':
Zródło:gazetae.com


1) Byłam rano w kościele, w moim kościele dzieciństwa, oczywiście wszyscy się znają to nie duża parafia. Po mszy dopadla mnie jedna kobicina Wanda, nie widziala mnie no może ze 2,5 roku, i na dzień dobry pytanie "ile już masz lat, no bo już trzeba urodzić, ileż można, w twoim wieku już powinnaś mieć". Takie komentarze wywolują u mnie dwa stany: płacz lub agresje. Dziś, poprostu nic nie powiedziałam odwróciłam się i poszłam. 
2) życzenia od Cioci: "no dużo zdrowia i zdrowych dzieci", tak bez w sumie zadnej okazji. 
3)"przyjedż do nas jutro, zrobisz badanie na cytomegalowirus rozpiszemy Tobie leczenie, bez wyleczenia nic u Was nie wyjdzie" dodam że mam już to badanie robione i wynik wyszedł dodatni, co w prawie każda osob ma to 'g' dodatnie i tego się nie leczy no ale "każdy ma swoje karaluchy w głowie". Odmówiłam. 
4) Dostałam okresu.  
5) po mszy, ksiądż opowiadał o "nowym domie dla jednego chłopaczka" i przyznam się nieśmiało że 'chyba dorastam'. 

Milego tygodnia. 


ps. jutro idziemy z Mamą na usg a pojutrze do pulmonologa, czuję się ciut lepiej, dziękujęmy za kciuki i dobre słowa!


wtorek, 19 sierpnia 2014

jestem

Na chwile zniknęłam. Jestem na urlopie, spędzam go u Mamy, dziś wyszła ze szpitala, czuje się roznie - bardziej średnio. Jeszcze dużo zastrzyków, leków, kroplówek. 
Wracam początkiem września, a dopiero przyleciałam. Rozklejam się jak stary znoszony kapeć na jej widok, chce myśleć tylko pozytywnie ale czy się da?  Chce mi się płakać, dziś mam paskudny humor, wręcz quewy. 

27dc, nic mi nie mówi ze mogę być w ciąży, teraz mam tyle na głowie, ze nawet nie mam czasu o tym pomarzyć. 
Z internetu

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Badanie nasienia - słowami mężczyżny

Nie wiem jak zacząć, więc napiszę tak:

Czy jest coś takiego jak męski pogląd na niepłodność? Jakieś męskie zdanie na ten temat?

Na prośbę żony postanowiłem napisać kilka zdań , moich odczuć na temat badań nasienia u mężczyzn. Opis od czego się zaczęło odpuszczam, po prostu napiszę jakie miałem przemyślenia lęki przed i po badaniu.
Mam już trochę lat i część swojego życia mogę podzielić na okres w którym nie chciałem by żona zaszła w ciążę i okres całkowicie przeciwny. Jako młody człowiek po szkole chciałem najpierw znaleźć pracę, potem kupić mieszkanie, a następnie po założeniu rodziny mieć dzieci. Chyba większość z Nas ma takie plany, mamy jakąś obsesję głównie w temacie mieszkania czy domu. Jest jakaś presja, nie wiem czy tu chodzi o rodziców, czy o otoczenie, ale wszyscy moi znajomi bardzo dążyli do własnych 4 ścian. Jakoś miałem wrażenie, że jak te kilka punktów odznaczę reszta pójdzie już z górki. Po kilku rozmowach z żoną, stwierdziliśmy, że kończymy z zabezpieczeniami i idziemy na żywioł. Myślę sobie, super, nie trzeba się zastanawiać jaki to dzień, nie trzeba myśleć o zabezpieczeniach, to nawet z ekonomicznego punktu widzenia jest ok. 
Po jakimś czasie, zacząłem się zastanawiać czy to już nie powinno się udać, no bo przecież działamy, nie ma ciśnienia, ale działamy i działamy a tu nic. No to sobie myślę, a to pewnie jakieś przejściowe problemy, ale na pewno samo się wszystko wyjaśni i będzie super. Po kilku wizytach u lekarza pojawiło się pytanie czy Ja jestem zdrowy? Czy mam zdrowe nasienie? Czy jestem płodny?

Źródło: z internetu
Hmmm, Ja ? Przecież Ja muszę być płodny, jestem samcem, płodność to chwała, splendor, no i potwierdzenie męskości. No przecież to formalność. I tu się na chwile zatrzymam, chciałem Wam powiedzieć, że jest coś z mężczyznach co nie pozwala dopuścić do głowy nawet najmniejszej myśli, że coś może z Nami być nie tak? Może inaczej Ja tak miałem, oczywiście mówiłem żonie, że tak no trzeba  zrobić badania, masz racje , teraz są inne czasy, stres w pracy (boże jak Ja nie lubię tego stwierdzenia, jak nie wiadomo co Ci jest to znaczy że masz stres w pracy) śmieciowe jedzenie, siedzący tryb pracy itp. Mi do głowy przeszło jeszcze jedno, przeleciałem w 5 minut całe swoje życie i próbowałem sobie przypomnieć czy przez ponad dwadzieścia lat nie miałem jakiegoś incydentu, czy przypadkiem grając w piłkę w podstawówce nie kopnął mnie ktoś w krocze, czy nie dostałem po klejnotach grając w kosza, czy może przy jakiejś innej okoliczności. Dodam tylko, że zawsze lubiłem sport, wiec próbowałem chyba wszystkiego, więc chwilę mi zeszło zanim stwierdziłem chyba nic takiego nie było co by mi mogło zaszkodzić.

Źródło: z internetu
Lekko uspokojony pytam żony, ok. to co mam zrobić, to znaczy wiem co mam zrobić, ale gdzie i kiedy? Bo wiesz kochanie nie do końca się na tym znam. Ustaliliśmy termin, dopytałem się o cenę badania, no i myślę sobie, a co jeśli będzie źle to się przynajmniej o tym dowiem i będzie wszystko jasne. No tak, ale jak to będzie wyglądało, przecież jestem samcem ALFA, mam KOCHONES więc muszę być sprawny, o boże a co powie żona jak się okaże, że nie jestem. Mówiła, że mnie kocha, ale nie raz słyszało się historie, że macierzyństwo jest ważniejsze dla kobiety i co będzie jak strzelam ślepakami? Przecież na Discovery nie raz słyszałem że kobiety jakimiś dziwnymi sposobami wybierają najbardziej męskiego, najbardziej silnego i płodnego mężczyznę by zajść z nim w ciążę.

Nie raz się słyszało, że kobiety uganiają się za mężczyznami w stylu MACHO, a potem wybierają na tatusiów spokojnych statecznych mężczyzn. No to sobie myślę jaki Ja byłem?

STOP, chłopie przestań myśleć, idź zrób swoje, poczekaj kilka godzin i wszystkiego się dowiesz. No więc nie do końca pamiętam czy to miało być na czczo czy nie, ale na pewno kilka dni przed badaniem nie można było współżyć. Umówiłem się na rano, lokalizacja mi znana, oczywiście na wszelki wypadek podjechałem tam dzień wcześniej wieczorem zobaczyć czy to tu gdzie myślę. Wstałem rano, ubrałem się w sprzęt motocyklowy i pojechałem. Wszedłem do środka, dzień dobry, dzień dobry usłyszałem miły damski głos. Myślę sobie no pewnie Pani ma tam niezły ubaw, przychodzą kolesie co 15 minut idą do pokoju robią swoje i wychodzą, lekko czerwoni na twarzy. Trochę krępująca sytuacja, ale z drugiej strony to przecież nie Ja jestem w pracy, więc może Pani będzie jakoś wyrozumiała, no na pewno nie poproszę jej o pomoc, chociaż taki żart może by rozładował lekko stresującą sytuację. Nie wiem czy jeszcze coś mówiłem, pamiętam, że Pani poinformowała mnie gdzie jest pokój,  pojemniczek, gdzie są gazety i filmy. Mężczyźni, nie wiem czy wszyscy ale Ja na pewno
Źródło: z internetu
nie mam z tym problemu więc wszedłem do środka zrobiłem swoje, pojemniczek zostawiłem w okienku, wychodząc spotkałem jakiegoś mężczyznę który był umówiony 15 minut później i już czekał. Wspomniałem tylko Pani by nie pomylili pojemniczków, a Pani się uśmiechnęła i powiedziała nie ma takiej możliwości. To Se pomyślałem że nie takie rzeczy już ten świat widział, więc trzeba trzymać kciuki by coś się , nie stało. Wyszedłem, zadzwoniłem do żony, wsiadłem na motocykl i pojechałem do pracy.

Puściło mnie, po prostu już na nic nie ma wpływu, teraz tylko czekać. Wyniki były, hmmm nie pamiętam czy za jakiś czas, czy szybko czy nie, jako że nie znaliśmy się na tym, po odebraniu wyników nie mieliśmy najlepszego humoru. Chłopaki są, jest ich dużo, ale część jakaś nie do końca normalna, nie wiem jak to powiedzieć, ale część się kręciła w kółko, część jakoś inaczej, część była ruchliwa, część nie. Koniec, idziemy do lekarza, no i co Panie doktorze? Jak wyniki? Pan doktor powiedział, ok., są w normie. Nie ma szału, ale jest ich wystarczająco dużo, są może trochę zakręcone, ale jest ok. No to pytam , jeśli są zakręcone czy coś tam innego to co mogę zrobić? Czy jakieś tabletki czy coś innego? A Pan doktor mówi , proszę Pana wyniki są w normie, a więc na ileś tam milionów na pewno trafi się jeden który będzie ok., a Pan jeśli chce coś poprawić to może Pan więcej uprawiać sportu, biegać, schudnąć, lepiej się odżywiać itp. Ale może Pan to tez robić dla siebie, bo warto przy siedzącym trybie pracy trochę się poruszać.

A więc sukces, jestem zadowolony, ale od razu pomyślałem jeśli Ja jestem ok., to widocznie coś jest nie tak z żoną, albo może co gorsza coś robimy nie tak, czy można coś robić nie tak?

Reasumując, widzieliśmy się jeszcze z dwoma innymi lekarzami, którzy stwierdzili to samo, więc wyniki są dobre, chociaż materiał nie za bardzo nadaje się na sprzedaż, więc dawcą bym nie mógł być. Czy czuje się lepiej? Hmmm pewnie tak, nie wiem co by było gdyby wyniki były inne, ale pewne jest to, że całe przeżycie w przypadku tego badania jest związane tylko i wyłącznie z psychiką mężczyzny. W moim przypadku nie potrzebowałem pomocy, po prostu uważam, że są takie momenty w życiu mężczyzny, które trzeba przejść samemu, Ja tak to chciałem przejść. Nie byłoby mi
Źródło: z internetu
lepiej gdyby żona poszła zemną do kliniki, a może nawet byłoby mi gorzej, nie potrzebowałem jakiegoś pocieszania czy słów że będzie dobrze, że wyniki na pewno będą dobre. Po prostu oddaję materiał i czekam, przez jakiś czas nie rozmawiając o tym, nie są potrzebne pytania a co a jak?

Jest wynik i można o tym pogadać, do tego czasu nie chciałem poruszać tego tematu. Oczywiście każdy człowiek jest inny, ale ja tak akurat mam.

Podsumowując nie ma się co bać, lepiej wiedzieć czy coś jest nie tak niż faszerować ukochaną osobę okropnymi lekami, najważniejsze to postawić diagnozę, wtedy będzie łatwiej i szybciej coś na problem poradzić.

Zachęcam do badania!

niedziela, 10 sierpnia 2014

Stymulacja I - monitoring III

Weekend już się kończy, właściwie już myślę o pracy. 
W piątek, po robocie, pojechałam na zakupy. Zobowiązałam się, że upiekę tort na chrzciny Leonka i musiałam kupić brakujące składniki. Impreza była w domku. W sobotę pojechałam (mąż w pracy) na 13 do kościoła na chrzest. Zastanawiałam się czemu chrzest w sobotę, wiecie? Bo nie mają ślubu kościelnego. Później przyjęcie do samej nocy. Torcik był piękny. Tak minęła sobota.
Dziś byłam u mojego Doktora, nie było ludzi więc mogliśmy sobie pogadać na różne tematy niezwiązane z leczeniem. Mamy wspólny język, który się nazywa - motoryzacja:) Obaj, jak się okazało, uwielbiamy jednoślady.
 
Wiadomość najważniejszą zostawiłam na koniec: 
pęcherzyki popękały! 
 Mam brać duphaston i dodatkowo to co biorę na stałe acard i kwas foliowy 15mg. I teraz moje ulubione słowo "czekamy"! Na nic nie liczę, w razie miesiączki mam brać Femarę od 3dc po 7dc. 

Najważniejszy w każdym działaniu jest początek. (Platon)

piątek, 8 sierpnia 2014

Stymulacja I - monitoring II

Ovitrella strzeliłam sobie w środę po 18, dziś jest piątek, fakt że endometrium nie przypomina 'endo kobiety po menopauzie' ale co mi z endometrium skoro pęcherzyki nie popękały:) Wcześniej jak już pękały to do 14h max, a tu nic. Idę jeszcze raz w tym cyklu na kontrolny monitoring. Myślę, nie myślę pewna jestem, że będę znowu miała przestymulowany jajnik, skoro nie pękły to będą dalej rosnąc. 
Nie przejmuje się, nie jest mi smutno, jestem trochę tylko wciekła - ja, mąż i lekarz robimy wszystko co trzeba, cóż taki mój urok.
Podium to pierwsze miejsce i dwa stopnie, które do niego prowadzą. 
świetna piosenka


środa, 6 sierpnia 2014

Stymulacja I - monitoring I


źródło: z internetu
Byłam na monitoringu:
endometrium urosło do 7
pechole dwa jeden 19mm drugi 15mm i to po dwóch Aromkach mam tylko dwa w jednym jajniku.
Zalecenia: dziś strzelić sobie Ovitrelle i się starać (najprzyjemniejsza z tych wszystkich powinność). 
Plus jest taki, że jak urosło endo to i plamić przestałam. Rozmawiałam z Doktorem co dalej, czy możemy uniknąć resetu organizmu, decyzje ostateczną podejmie w piątek. Na pewno zmienimy lekki zamiast Aromka Femare.

źródło: z internetu
Doktora mam super człowieka trochę się pośmialiśmy, trochę pogadaliśmy, trochę mnie uspokoił. Jestem jego pacjentką od ponad 1,5 roku i jeśli ktoś szuka lekarza z powołania to z czystym sumieniem mogę polecić mojego. Dla mnie główną miarą profesjonalizmu lekarza jest skuteczność, staramy się od 5 lat u niego byłam w ciąży po 6 miesiącach leczenia, a jestem przypadek  - 'spodziewajmy się tego czego nie powinno się normalnie zdarzyć'.

chciałam też podziękować za wsparcie, rodzinka czuje się lepiej.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

co u mnie:

Mama już lepiej wstaje, zrobiła już ze 20 kroków, jestem pełna nadziei. Wujek ma leżeć co najmniej 2 tygodnie w jednej pozycji, okropna sprawa. Cała trójka dostaje kroplówki. 
Teściowa - czeka na przeszczep, dobrze że unormowało się z żołądkiem i jelitami choć trochę, może jeść, stara się trochę chodzić po mieszkaniu. 
Ja, byłam u Doktora. Nawet nie chce pisać, mówi że powinniśmy zrobić przerwę w stymulacji, którą dopiero zaczęłam. Ze 2 miesiące powinnam brać antykoncepcje aby zresetować organizm. 2 miesiące + 4 stymulacji = pół roku. Mam plamienia miedzy okresami i nie wiadomo czemu są. Wszystkie badania w normie.  Pęcherzyki rosną dwa po prawej ale endometrium cieki jak dupa węża.  Chce mi się płakać.



piątek, 1 sierpnia 2014

bez tematu

Dziś rano obudził mnie telefon 7:00, kuzynka. 

Cześć, nasi mieli wypadek, samochód skasowany ale wszyscy żyją, jadą do szpitala. 
Mama - złamane 3 żebra, ręka wstrząs mózgu, woda w płucach.
Wujek - złamane biodro,wstrząs mózgu.
Mój brat - wstrząs mózgu, cały.

Dziękuję Ci Boże za dar życia