czwartek, 30 kwietnia 2015

Bocianowej majówki!

Dziś ostatni dzień składania zeznań podatkowych, w tym roku wsparliśmy 
1% Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian"

 
Źródło:  https://www.youtube.com/

Nie porzucaj nadzieje
                                             Jan Kochanowski 

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

35+tc

Jak zawszę po wizycie polowe rzeczy nie pamiętam 
zresztą podobnie jak mój Doktor
niby ustaliliśmy że rodzimy razem, a on się pyta czy podjęłam już decyzje co do szpitala 
to mnie akurat trochę zmartwiło
dzisiejsze spotkanie nie była udana w mojej ocenie
o choć bardzo szanuje, lubię i cenie mojego lekarza to 
niesmak jak to mówią ... 

Dziecko moje siedzi głową do góry
swoim chudym tyłeczkiem moją szyjkę wypchał do zera
i choć termin który wybraliśmy padł na '26 maja'
to szansy żeby do niego dotrwać są długości mojej szyjki 
wód tyle samo

celowo nie pakowałam torby szpitalnej 
ale teraz to chyba naj czas żeby to uczynić 
muszę z półki przełożyć wszystko do torby

pytam się: 'czy będę wiedzieć że to już' 
odp: 'nie przegapi Pani' 

Czy jestem gotowa? 
źródło: z internetu

mały spacer na koniec dnia
przewietrzyć myśli 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Cuda się zdarzają

Źródło: thenextfamily.com

Nasi znajomi
starali się trochę lat
inseminacji - nie zliczone ilości
trzy podejścia do in vitro
adopcja
bocian przynosi trzymiesięcznego Synusia
trzy lata później 
...
...
...
Jest w Ciąży
Naturalnie!
Cud! 
Cud? 
Cud! 
Taki newsy najbardziej lubię! 
Dodają skrzydeł i wiary i nadzieje! 
Głowy do góry Dziewczyny
nadlatują Bociany! 
Źródło: z internetu

sobota, 18 kwietnia 2015

34tc

U nas bez zmian, w moim przypadku to chyba dobrze
wód nie przybywa i co ważne nie ubywa
badamy się co tydzień
byłam u doktorka od mega patologii ciąży, na konsultacji 'wodzianej'
mogłam pójść do wróżbity Macieja wyniosłabym tyle samo informacji
właściwie zaskoczył mnie tylko ceną, chciałabym zarabiać tyle kasy w 5min  

im bliżej terminu tym więcej myśli
Synuś główką do góry, wód mało nie obróci się stąd mamy wskazanie do cesarskiego cięcia mówią że to królewski poród, ja mam mieszane uczucie
drżę na myśl o naturalnym, drżę na myśl o cesarce, ryczałam jak bóbr, budziłam się w nocy, łaziłam z kąta w kąt biłam się z
myślą, który szpital wybrać, jak to wszystko będzie, przecież mam rozcieńczoną krew, a może już nie przecież nóżkami w dół
myśl, że wpadam na cesarkę w umówionym terminie i ktoś z łapanki przyjmuje nasz poród, tnie mój brzuch wyciąga naszego Synusia, mnie wprost paraliżowała
zdecydowaliśmy się na poród z moim Doktorem, który ma podpisaną umowę ze szpitalem Radygiera
był przy poczęciu (nie wprost hehe), był że mną przez wszystkie miesiące, będzie przy rozwiązaniu
już rozmawialiśmy, jestem spokojna, jestem bardzo spokojna, jemu ufam
na kolejnej wizycie dostane skierowanie, pójdę do ordynatora w Radygiera ustalić termin 
termin w którym nasz Synek przyjdzie na świat 
jeszcze 6 tygodni
w tym czasie musi trochę nabrać wagi 
waży ~1800 gram

środa, 8 kwietnia 2015

Badania po poronieniu w roku 2013/2014

Zasugerowałam się czytając historie jednej dziewczyny o badaniach po poronieniu. Może ktoś wpadnie przypadkiem na to co napiszę i przynajmniej będzie miał/ła punkt zaczepienia. Może będzie miał/ła tak dużą potrzebę, jak my, by poznać lub choć odrobinę przybliżyć prawdę, o ile to była prawda. Pewne jest, że kolejnego poronienia bym nie przeżyła, albo przeżyła stawiając grubą kreskę oddzielając się od świata ciąż i dzieci. Miedzy innymi powód, dla którego założyłam bloga, był właśnie taki by podzielić się swoją historią. Teraz kiedy spodziewam się Synka, kiedy 'jestem przy nadziei' przychodzi mi łatwiej o tym pisać, nie mówić. Nie zapomnę o naszym Aniołku. Każdego dnia przetaczają się w głowie tysiące myśli o Tacie i mojej Córeczce, czy to się kiedyś zmieni? Nigdy!
 ...........................................................................................................
Na wizycie o której pisałam tutaj, poprosiliśmy o listę badań. Doktor zasugerował, że po pierwszym poronieniu nie robi się badań, że dopiero po trzecim można zrobić na NFZ pełną diagnostykę. Postanowiliśmy że robimy prywatnie i koniec, dostaliśmy listę. 
Jak już kiedyś pisałam o moim Aniołku, to była Dziewczynka, nasza Córeczka. 
Pierwsze badanie z listy kariotyp z poronienia. Koszt 650zl, robione w pracowni Cytogenetycznej (tzn robione w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu, ale wynik odbieraliśmy już w prywatnym gabinecie na recepcji). Na wynik czekaliśmy dwa tygodnie. Pobranie materiału: badanie materiału płodowego po obumarciu płodu. Wynik kariotypu: Kariotyp prawidłowy żeński: 46,XX.
Mutacja cz.V jest to 'badanie czynnika V Leiden' - wyszedł ujemny. Koszt nie pamiętam, robione w diagnostyce.
Antykoagulant tocznia DRVVT - wynik 0,77 ratio.
Zakres referencyjny:
 <1,2 ujemny, 
1,2-1,5 - słaby, 
1,5-2,0 umiarkowany, 
 > 2,0 - silny. Ceny też nie pamiętam, robiłam badanie w Synevo. 
'pc antykardiolipinowe'  - p-ciała p/kardiolipinowe ACA IgM i IgG  - wynik ujemny. Badanie robiłam w Synevo.
'Stężenie homocysteiny' - wynik 9,57 umol/l. Zakres referencyjny: 5,10- 15,40. 
Do listy doszły badania, które sama chciałam zrobić: 
wszystkie tarczycowe, 
morfologia i mocz, 
badanie witamin,
mycoplasma i ureaplasma, cytologia,
panel autoimmunologicznej diagnostyki poronień: APA, LA, Kardiolipiny IgG i IgM, Beta-2 glikoproteina-1 IgA, IgG IgM  - taniej było wziąć pakiet i mieć więcej badań zrobionych, ciut dopłacając, niż robić same kardiolipiny.
Po badaniu 'homocysteiny', nasz lekarz zasugerował zrobić badanie 'mutacji genu MTHFR'. Wynik jeden dodatni (podają dwie mutacji).
U osób ze stwierdzoną mutacją genu MTHFR obserwuje się nieco podwyższony poziom homocysteiny we krwi, zwłaszcza przy niedoborze kwasu foliowego. Skutkuje to: zwiększeniem ryzyka wczesnej miażdżycy naczyń, niektórych chorób nowotworowych, chorób neurologicznych oraz patologii rozrodu (nawracające poronienia samoistne, rzucawka). Osoby ze stwierdzoną mutacją nie mają żadnych objawów klinicznych.

Koszt diagnostyki wyniósł: 2249zl. Cześć była robiona w Diagnostyce, cześć w Synevo - dzięki temu że mam 'pakiet', niektóre badania miałam nieco taniej niż w Diagnostyce. 

Dzięki tym badaniom mieliśmy wstępny plan na przyszłość: kwas foliowy 15mg, Acard na stałe i Clexan od początku ciąży. I choć moje pęcherzyki (chyba nigdy same) nie rosły, a jak rosły pęcherzyki (w sumie pęcherzyk bo zawsze jeden dominujący) nie rosło endometrium, a jak to wszystko rosło (np. na Femarze) to samo nie pękało. Zostawało nam stymulować się farmakologicznie by iść  'ku słońcu'. 
Clexan miałam brać wprawie do końca ciąży, ale przez krwiak, który zrobił się końcem pierwszego trymestru, odstawiliśmy zastrzyki.  
Acard obecnie też nie biorę, odstawiliśmy początkiem trzeciego trymestru, przez nieustające plamienia, choć plamienia nie były przez to że brałam Acard. Dla odmiany ciut zagęściliśmy krew Exacylem. 
............................................................................................................
Taka oto historia.

środa, 1 kwietnia 2015

Spotkanie z położną i badania prenatalne

Zacznę od spotkanie z położną, bo ta część najprzyjemniejsza. 
Pomysł żeby się zgłosić do położnej powstał po akcji 'żelazko'. Do naszego Taty nie docierały argumenty, że dla niemowlaka powinno się wszystko prasować łącznie ze skarpetkami. Otóż, żeby oszczędzić siebie, jego i naszego Synka postanowiłam umówić się z położną, niech kobiecina się produkuje, z pewnością ma większy autorytet w opiece nad noworodkami niż ja. 
Byliśmy wczoraj, dostaliśmy masę ulotek, reklam, skarpet, próbek i cennych informacji. Jesteśmy zadowoleni z wizyty, mąż miał swoją listę pytań, ja swoją, było wesoło. Na początku położna trzymała śmiech za zębami, ale rozkręciła się pod koniec listy pytań mojego męża i śmiała się z nami pełną parą. Pytaliśmy się o wszystko: pierwsze szczepienie, kangurowanie, połóg, laktacja, torba szpitalna, dieta, CC, depresja poporodowa itd. Powiedziała że jak na nas patrzy (czytaj rozbawione gęby) to uważa że my depresji poporodowej nie będziemy mieli. To dobrze! Dostała też pytanie: 'jak opiekować się żoną...'? Kochanie, po tych przejściach wczasy, wczasy i tylko wczasy!
Jesteśmy pełniejsi o dodatkową wiedze. Położna była z Siemiradzkiego. Upewniła męża, że akcja 'żelazko' jest koniecznością i należy prasować skarpetki i wszystkie rzeczy, które dotyka maluszek, do momentu odpadnięcia kikuta. 
I to by było na tyle beztroskiego śmiechu, radości i spokoju. 

Po południu mieliśmy badanie prenatalne. 
Parametry:
Waga - 1612gr. Wzrost nie da się określić. 
'szerokość rogu tylnej komory bocznej', jest na granicy górnej normy. Dla obu płci podaje się jedna norma, a w rzeczywistości dziewczynki i chłopcy mogą mieć ten parametr różny, mówił mi tak lekarz na II prenatalnych, które robiłam na NFZ.
twarz: nie udało się ocenić - Synek skręcony w scyzoryk nóżki, rączki przy buzi. Jeszcze nigdy nie pokazał się tak, bym zobaczyła buźkę naszego spryciuli. 
w dodatek parametr AFI (określenie indeksu płynu owodniowego) 60mm. Norma od 50mm, czyli jestem blisko niskiej granicy normy. Jeśli AFI trochę spadnie trzeba będzie rozwiązać ciąże z dnia na dzień. No i znowu strach, panika, świeczki w oczach. Po tym jak nasz Doktor powiedział o ilości wód płodowych, to w sumie nić więcej już nie słyszałam. W takich chwilach blokuje się i choć na zewnątrz jestem ok, to w środku rozpadam się na kawałki, myśli mam mln500. Oczywiście wieczorem/w nocy/dziś jak przetrawiłam całą informację, niestety zajrzałam do internetu. Z reguły tego nie robię, nie mniej wlazłam ku swojej głupocie i dopiero się przeraziłam, nawet nie przeraziłam 'posrałam się' to będzie właściwe określenie. Rano napisałam do swojego lekarza maila, odpisał i zaproponował żebym skonsultowała ten wynik z jednym profesorem, który spotyka się z takimi sytuacjami codziennie. Skorzystam, dla własnego spokoju, choć ufam mojemu Doktorkowi na 200%, czasem mu współczuje, że ma przy mnie tyle pracy. On mówi: 'to nie jest zwykła ciąża' i chyba nie jest, od początku wszystko do góry nogami:) za wyjątkiem naszego Synusia. Zawszę mieszczę się w tych procentach kobiet, które mogą to mieć w trakcie ciąży.


Całe szczęście że dziś dostaliśmy paczkę, a nawet trzy paczki z ubrankami, które leciały do nas z daleka. Mogłam choć odrobinę zając czymś swój napchany od wczoraj łeb. To jest jakaś 1/999 cześć ubranek, nasz syn ma więcej od nas z mężem razem wziętych ciuchów. Do 18m, ma co ubierać:) oczywiście body w motorki, pajacyki w motorki u nas obowiązkowo! 

Trzymajcie kciuki! Obyśmy jeszcze przez chwilę byli w dwupaku i nie rozpakowywaliśmy się, choć do 36tc albo do 2,5kg, jeszcze z miesiąc, proszę.