sobota, 23 kwietnia 2016

poza-ustrojowe

Dziękuję za maile i komentarze pod ostatnim postem. 
Dziś napiszę o sprawie, która od mniej więcej dwóch tygodniu męczy mnie od środka. Chcę się nią podzielić. Jest szansa że nie czytają 'nieplodnoscwkrakowie' a zatem nie będą źli. Nawet jeśli, liczę, że poznają zdanie innych i przemyślą wszystkie za i przeciw.  
Popieram in vitro, znam dużo par co próbowali, co są w ciąży, co już urodzili i te pary którym jeszcze się nie udało. Pary które świadomie zrezygnowali z kolejnych prób i te które świadomie nie przystąpili. Wszystkim kibicowałam, kibicuję i kibicować będę. Muszę szczerze przyznać się, tu liczę, że się nie uda. 
Pewna para z niewysokim AMH dostała się do programu rządowego. Są pacjentami klinik w której ja się leczyłam. W związku z tym że program się kończy podchodzą do ostatniej stymulacji. Parze bliżej już do 40 niż do 30. W ostatnim czasie relacje między Nim a Nią bardzo się pogorszyły, związek nie przetrwał, para się rozstała. Nie będą już razem. Nie będą już razem, nie mniej jednak zdecydowali że przystąpią do ostatniej procedury IVF. Nie umiem powiedzieć czemu się na to decydują, że jest finansowana? że chęć bycie rodzicem jest silniejsza? Różnie życie się układa. Każde z nich będzie doskonałym rodzicem. Z ogromną wrażliwością i dużą dozą empatii, do bezwarunkowego pragnienia rodzicielstwa, nie umiem zająć żadnej pozycji niż po stronie dobra dziecka. Czy to jest pojedynczy przypadek? Może w niepłodności pary decydują się na bycie razem dla starań teraz, a nie kiedy znajdą nowego/odpowiedniego partnera/partnerkę za parę lat. Zegar tyka. Chore? Rzeczywistość? Jakoś to będzie?
Źródło:http://mamdziecko.interia.pl/ciaza/news-nieplodnosc-to-nie-koniec,nId,1575736