![]() |
nasz maluszek :( |
Pobyt na oddziale neonatologii łatwy nie był
Pobieranie krwi do badania z główki, z nogi, wkuwanie wenflonu, nie ustające kroplówki - zwariować, nigdy tak nie płakał i ja też
jak spał to popłakiwał tak wymęczyli
Personel różnie, jedna wredna baba nie przypadła mi do gustu, widać że pracuje z obowiązku absolutny brak powołania i zero współczucia do maluszków
Rodzice też są różni, jedni prosto z kosmosu
Zachowywali się tak jak by byli sami na oddziale, śpiewali piosenki dziecku ile fabryka dała głosu
Totalna bezradność, zmęczenie i to otoczenie
gdyby nie Olga, popełniłabym harakiri -
Dziękuję!
Dziękuję za Wasze wsparcie i modlitwę!
Dziękuję za Wasze wsparcie i modlitwę!
Wychodząc ze szpitala złapałam infekcje dróg oddechowych, Mały też ma katar oby szybko minął
ja ledwo zipie, brać za wiele nie mogę a właściwie nic brać nie mogę i tak się leczę, chodząc w masce by nie zarazić towarzystwo
Ważne że jesteśmy w domu
Ogromna ulga
Bartoszek coraz więcej się uśmiecha
Kilka dni i ja wydobrzeje,
i katar u Bartusia minie, liczę na to
oby nigdy więcej szpitali
W szpitalu poznaliśmy małą dziewczynkę, której było śpieszno na świat od 3 miesięcy jest w szpitalu jada przez sondę, jest pod tlenem
proszę, nieskromnie, o modlitwę za nią i jej dzielnych rodziców, którym czasem brakuje sił i cierpliwości
No nareszcie! Juz prawie prze Ciebie osiwialam, nic sie nie odzywalas! No wiem wiem nie mialas do tego glowy... najwazniejsze ze juz w domu. Co wlasciwie sie stalo?
OdpowiedzUsuńNiestety doskonale wiem co przeszliście.My trafiliśmy do szpitala jak Mały miał miesiąc i dwa dni z powodu krwi w kupie. Okazało się, ze to alergia. Ale jak go zobaczyłam z igłą w główce to myślałam, ze te pielęgniarki pozagryzam. Chociaż wiem, ze tak było najbezpieczniej. Cieszę się, ze już w domu jesteście. I masz rację - oby nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńPomodlę sie za Malutką.
Jak dobrze, że już jesteście w domu. Tu szybciutko dojdziecie do siebie.
OdpowiedzUsuńAch te szpitalne kilmaty. Wystarczyłaby odrobina wyczucia. Piszczałki, piosenki, samochodziki z alarmem, zapalanie i gaszenie światła. Oj, długo by pisać. Najważniejsze, że to za Wami.
Zdrowia
uff dobrze, że jesteście już w domu, to Bartuś szybko dojdzie do siebie....zdrowiejcie oboje...
OdpowiedzUsuńserdeczności
leptir
http://leptir-visanna7.blogspot.com/
A właśnie miałam pisać do Ciebie i pytać, jak się sprawy mają - na szczęście nie zdążyłam i jesteście już z powrotem. Bardzo się cieszę, że z Bartusiem wszystko w porządku (oprócz kataru, ale z tym już sobie spokojnie poradzicie) - obyście nigdy więcej nie musieli przekraczać tych szpitalnych progów !
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteście już w domku.
OdpowiedzUsuńOby Bartuś był już zdrowy. I Ty też.
Buziaki Kochani;*
Jesteście! Wspaniała wiadomość :)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Was :*
Oby bez powtórek.
Najlepiej dla dzieci jest w domu:) dobrze, że już zdrowiejecie :)
OdpowiedzUsuńDopiero przeczytałam o Waszym szpitalu. Dobrze ze juz jesteście w domu, ja spędziłam na oddziale jeden dzien od siódmej do piątej i wiem o czym piszesz. To co mnie wkurzało najbardziej to inni rodzice. Zdrowiejcie!
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel i ja staramy się o dziecko już ponad siedem lat, mieliśmy płodności klinice w ciągu wielu lat, zanim ktoś powiedział mi, aby skontaktować się z rzucającego to zaklęcie, który jest tak potężny, nazywa Agbazara świątynia dla niego, aby mi pomóc zajść w ciążę,i cieszę się, że zwróciliśmy się do lekarza AGBAZARA, bo jej ciąża zaklęcie umieścić nas w spokoju, i szczerze wierzę mu, uprawnienia i bardzo pomógł nam również, jestem wdzięczny za wszystko, co zrobił. skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub ( WHATSAPP; +2348104102662 ) jeśli próbujesz dostać się do dziecka, ma uprawnienia, aby to zrobić.
OdpowiedzUsuń