środa, 9 grudnia 2015

...


Źródło: internet
Jestem za in vitro, bez wahania poddalibyśmy się tej metodzie. Natomiast każda para jest inna szanuje wybór i prywatność wszystkich. Starający się powinni wyznaczyć własną granicę. I powinni mieć możliwość skorzystania z nowoczesnych rozwiązań medycyny. 
Kiedy nie było programu a moje leczenie nie przynosiło żadnych efektów, często myślałam czy będzie nas stać na in vitro. Zwykła kalkulacja budżetu nie pozwalała dopuszczać nadziei. Tania nie jest a i skuteczność nie porażająca. Prawdopodobnie wiele Par (popierających IVF) tak kalkulowało, nie było pytania czy nas stać moralnie etycznie, tylko czy nas stać finansowo.
Naszą granicą były monitoringi, IUI. Gdy pojawił się program, ucieszyłam się, więcej możliwości, granica przesunęła się, nadzieja urosła.  Niepłodność - każdy miesiąc przegrana bitwa. Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, podyplomowe z bioetyki, ojciec ośmiorga dzieci  - może mieć choć blade pojęcie o niepłodności?  W jego domu nigdy nie brakowało śmiechu dzieci, a żona prawdopodobnie przez cały okres małżeński była w jednej wielkiej ciąży. Jako lekarz proponując narodowy program prokreacyjny powinien wiedzieć że nie zadziała przy np. trwałym uszkodzeniu jajowodów.  Wypracowaliśmy 'program' który działa, może kuleje, może trzeba go jeszcze z każdej strony dopieścić, poprawić ale jest, powstał i dał wielu parom Nadzieje.

6 komentarzy:

  1. Ja nie skorzystałam i chyba nie skorzystam, ale to fakt, że dzięki temu wiele par było stać na to i wiele par zostało rodzicami po wielu latach starań. Przykre to, że dzieje się tak jak się niestety dzieje. Yhh..

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kilku miesięcy biję się z myślami, czy poruszyć temat "zmian" w Polsce u siebie na blogu. W obecnej sytuacji, gdy jest tak "ogromna" wolność obywatelska, skończy sie to zapewne ostrym trollowaniem lub blokada bloga. No ale nie mogę inaczej. Muszę. Dzięki za motywację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się wypowiadałam w tym temacie u siebie i mam bardzo podobne stanowisko do Twojego. Sami nie skorzystaliśmy z IVF, bo czuliśmy wewnętrznie, że adopcja jest dla nas bardziej odpowiednią drogą - ale każdą parę decydującą się na in vitro bardzo szanujemy, wspieramy i kibicujemy z całych sił! Decyzja rządu to moim zdaniem kpina z obywateli.

    OdpowiedzUsuń
  4. My skorzystaliśmy i mamy największy dar...ukochanego Syna. I mało tego skorzystam jeszcze raz. Jestem z tego dumna, że moje dziecko jest z in vitro. Bo to oznacza, że było wyczekane, tak bardzo spragnione. I jest bardzo kochane. A jak ktoś nie rozumie czym jest niepłodnośc, niech się nie wypowiada. Az się we mnie ze zlosci gotuje, że odebrano tylu parom szansę na potomstwo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tak sobie myślę, że rządzący nie są od tego, żeby nas jakoś specjalnie rozumieć, wykazywać się empatią. Podejrzewam, że pacjentów onkologicznych, proktologicznych czy diabetologicznych też zapewne nie rozumieją. I choć oczywiście, sama boleśnie ten brak empatii odczuwam, to myślę, że nie o to przecież chodzi.

    Chodzi o to, żeby wznieść się ponad emocje. Zebrać statystyki na temat obywateli swojego kraju. W tym konkretnym przypadku statystyki dotyczące chorób i metod ich leczenia. Częstotliwości zapadania na poszczególne, skuteczności różnych procedur medycznych. Kosztów leczenia i nieleczenia każdej z nich. I na tej podstawie podejmować decyzje. A nie kierując się ideologią i wątpliwymi statystykami, które powstają mam wrażenie tylko po to by dać wymierne korzyści ich autorom.

    Nie byłabym zła o cofnięcie programu, gdyby podali mocne, merytoryczne argumenty za takim posunięciem. Czy to finansowe, czy to medyczne. Zła jestem, że cała sprawa kręci się wokół światopoglądu. Brak finansowania zniosę. Bardziej boję się, że całkiem sparaliżują korzystanie z tej metody i będzie trzeba jechać za granicę, żeby się leczyć:/

    P.S. Jak tam Bartoszek? Jak układanie harmonogramu jedzenia, spania, odpoczywania rodziców? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz..Gość po prostu musi realizować święty program tych, którzy go na taborecie posadzili.Niestety nikt nie myśli o dramacie tysiąca par, którym wyciąga się dywan z pod nóg.Jeszcze dojdzie do tego,że będziemy pisały te blogi z celi;)

    OdpowiedzUsuń