Nim na dobre przemaluje swoje podwórko opowiem o jednej przyjaźni.
Znamy się bardzo długo. Pewnego dnia, gdy miałam 14 lat, po prostu i zupelnie niespodziewanie, wpadliśmy na siebie. Tak naprawdę to było bardzo dawno temu, nie wiele pamiętam z tego okresu. Nie było googla, internetu, facebooka, instagramu ani komórek, żeby dowiedzieć się o sobie więcej. Nikt też chętnie się nie dzielił, w grupie nie było o tej przyjaźni żadnej dyskusji.
W studenckich czasach nie dbaliśmy o kontakt, wpadaliśmy raz na jakiś czas na siebie, chwilę czułości i znowu przerwa na miesiąc, dwa, a może i więcej. Ja nigdy nie wiedziałam kiedy spotkamy się jeszcze. Nie powiem żeby tęskniłam, dla mnie nasz kontakt był zupelnie obojętny. Nie znaliśmy się jak łyse konie. Później ślub, bawiliśmy się razem, w końcu to moja koleżanka. Po ślubie wszystko się odmieniło, chciałam poznać ją bliżej. Bardzo była mi potrzebna. Zapragnęłam kontaktu, w końcu tyle lat razem, razem i osobno. Kto jak nie Ona. Znała mnie bardziej niż ja Ją. Wiedziała że bardzo ją potrzebuję, zwłaszcza wtedy, kiedy dostałam wypis ze szpitala, na którym było napisane - niepłodność pierwotna. Nie wspierała mnie, straciliśmy kontakt na dobre.
Szukałam.
Chodziłam. Czasem ktoś mi dawał namiary, więc robiłam wszystko by się odezwała. Kiedy odzywałam się starałam się o normalny, zdrowy kontakt między nami. Wiedziałam, że będąc przy mnie może mi pomóc, tylko razem możemy zawalczyć. Wiedziałam, że jest bardzo związana z moją (nie)płodnością, bo to były koleżanki. Musiałam polubić je obie. Docieraliśmy się długo, pomagali nam nie jedni. Zahartowały mnie obie. Przyjaźń na dobre! Po trupach. Mogę opowiedzieć o niej dużo, przez nią poznałam niepłodność, zanurzyłam się głębiej niż chciałam. Mogłam ją zaakceptować, walczyć z nią, albo polubić(?). Znam sporo, przeszłam nie mało. To ona zmieniła mój byt. Ta bliskość dała mi kawałek nieba. Taka przymusowa przyjaźń, na lata, na całe życie.
Źródło: internet |
Eh.Być kobietą.
OdpowiedzUsuńO ile w prawdziwą i bezinteresowną przyjaźń już chyba przestałam wierzyć - o tyle ta z niepłodnością faktycznie potrafi bardzo człowieka do siebie przywiązać.
OdpowiedzUsuń:( na szczęście wasza niepłodność ma happy end 😄
OdpowiedzUsuń:( na szczęście wasza niepłodność ma happy end 😄
OdpowiedzUsuń