Nie było mnie trochę w Krakowie i miałam napisać do
lekarza jak powrócę do smoczej jamy. Wczoraj rozmawialiśmy co dalej? i jest
decyzja bez histeroskopia nie ruszymy. Przyplątało się kolejne badziewie, które
uniemożliwia nam dalszą stymulacje, inseminacje i co tam może być jeszcze, w
dodatek dokucza mi w codziennym życiu. Nie bałam się tak nawet przed
laparoskopią, nie wiadomo co będzie dalej. Chyba pierwszy raz się boję że coś
może wyjść.
Rozmawiałam dziś z Malinką, robią przerwę w leczeniu
do końca roku, chcą odpocząć. Moja Czarnulka też bez zmian. W kolo same
niepowodzenia. W życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć
do samego końca (P.Coello) ale być może walka z niepłodnością nie należą
do nich?

A ja myślę, że należy. Można walczyć dopóki tylko starczy sił i nie straci się sensu życia, nawet, jeśli ta walka pozostanie bezowocna. Dziś jestem tu 1 raz, ale wracać będę :)
OdpowiedzUsuń