Bez paniki! Ja też panikarą nie jestem, ale odrobinkę byłam przerażona. Mówią że ciąża to nie choroba, też jestem tego samego zdania, ale ile trzeba naprodukować się by ją utrzymać.
W szpitalu. Najważniejsza informacja dla lekarzy na wieczornych obchodach jest "kto prowadzi Pani ciąże". Spotkałam się już z tym przy poprzednim pobycie w szpitalu Narutowicza i myślałam, że to jest specyfika szpitala, ale nie, to jest bardzo istotna informacja. W sumie dało się odczuć, opieka jeśli twój lekarz jest / bądź kolega jest zupełnie na innym poziomie.
Sam szpital Ujastek wyróżnia się wśród szpitali krakowskich, które już zdążyłam odwiedzić. Jest internet, tv, pokoje są w dobrym stanie, personel jest lepszy, milszy, pomocniejszy. Spośród wszystkich lekarzy 'odwiedzających' moje zaufanie wzbudziła tylko zastępca ordynatora, stanowcza i zdecydowana babka.
Koło 12 dostałam swoje łóżko w pokoju dwuosobowym. Trafiła mi się bardzo młoda dziewczyna, której w 34tc zaczęła skracać się szyjka. Koleżanka z zajściem w ciąże, ani w trakcie ciąży, żadnych kombinacji ani komplikacji nie miała, to cieszy, że są i tacy co mają 'gładki start'! W trakcje pobytu afera o 'ivf i urodzonym maluszku' nas odrobinę poróżniła, potwierdza się reguła 'punkt widzenia zależy od punktu
siedzenia' i wszystko jasne. Akceptuje zdanie innych, ale nie lubię jak mnie chcą do niego przekonać. Za parę dni koleżankę wypisali, ja dostałam Kaśkę w brzuszku Zosie, której też spieszno na świat. Nie miałyśmy za wiele czasu by się dobrze poznać, ponieważ na drugi dzień mnie wypisali, ale czas leciał zdecydowanie szybciej i weselej. Pobyt w szpitalu to nie wczasy, ani też sanatorium (nie byłam) ... szpital to szpital: 5:30 temperatura, 7 - ciśnienie, 8 - śniadanie, 10 - obchód, 11 - sprzątanie pokoi, 13 - obiad, między czasie procedury - leki, wymazy, tętno, kroplówki, 18-kolacja, 20- obchód, 22-spać. Przez cały pobyt leżałam, no może ze dwa razy pojawiłam się na korytarzu. Raz wyszłam wieczorem i nabrałam wątpliwości: czy to odział patologii ciąży? gościu siedział z gitarą i coś na niej bryńkał dla swojej panny.
![]() |
Źródło: z internetu |
W końcu mnie wypisali, plan był dłuższego pobyt ale (pod nieobecność zas. ordynatora, tak myślę) mój pobyt został odrobinę skrócony, co mnie też bardzo ucieszyło.
W szpitalu dostałam sterydy CELESTON na rozwój płuc maluszka, w razie czego pomogą. Są to zastrzyki domięśniowo, kurewsko bolące. Duphaston zamiast Luteiny 3*1, Asmag 3*2 i magnez w kroplówce, Acard 1*1, kw.foliowy 1*1, Witaminy biorę MamaDHA 1*1.
Zalecenia: wszystkie w.opisane leki, stała kontrola u lekarza prowadzącego, oszczędzający tryb życia.
Dostałam wypis, mąż odebrał mnie że szpitala, wróciłam do domu, a tu plac budowy i teście*.
* temat rzeka, ocean.
Cdn ... nie nadążam pisać. Jestem w domu i leże.
Dostałam wypis, mąż odebrał mnie że szpitala, wróciłam do domu, a tu plac budowy i teście*.
* temat rzeka, ocean.
Cdn ... nie nadążam pisać. Jestem w domu i leże.
No, właśnie, niby lekarz, to lekarz a jednak ma to znaczenie, kto prowadzi ciążę, W każdym mieście to środowisko jest zamknięte i hermetyczne. Znam taką sympatyczną lekarkę u mnie w mieście i to ona mnie pokierowała do mojej obecnej prowadzącej, co do której nie miałam pełnego przekonania... ale bardzo jasno dała mi do zrozumienia, że w takiej ciąży jak moja muszę mieć mocne plecy w postaci takiego lekarza, bo ona pracuje w jedynym szpitalu, który w razie komplikacji może mi pomóc, a że tam trudno się dostać, to obie doskonale wiedziałyśmy. Schowałam swoje uprzedzenia, czyszczę konto przed każdą wizytą, ale chodzę, bo skoro tak trzeba, to trzeba.
OdpowiedzUsuńPs. lekarka okazała się całkiem sympatyczna i ma rozsądne do mnie podejście:)
Ps2 oddział patologii to bardzo specyficzne miejsce...
Najważniejsze, że jesteście już w domku...
OdpowiedzUsuńLeż kochana, odpoczywaj, niech was dopieszczają....bo w domu najlepiej...teraz już bliżej niż dalej :-) buziaki!!!
OdpowiedzUsuńW mniejszych miastach te powiązania są jeszcze bardziej wyraziste. Ale najważniejsze dobre prowadzenie.
OdpowiedzUsuńKochana odpoczywaj. W domu zawsze najlepiej. No chyba, że jest najazd teściów :)
Ja póki co nie jestem w stanie opisać tego, co się u nas dzieje. Matrix po prostu :)
Ściskam