'a ty co wstałaś o 8 żeby sobie pazury zmywać, z lakierem nie da się spać?'
Nie ... muszę zmyć, czerwony kolor nie wolno, muszą być bez.
A gdzie idziesz?
Urodzę dziś
Można tak sobie zaplanować? przecież mamy 26 iść
Nie można.
Na końcu ciąży często pytałam Doktora, czy będę wiedzieć że to dziś, już, teraz. Zawsze mówił: 'nie przegapi Pani'. Tak się stało. Wstałam rano i byłam pewna że to jest ten dzień, dzien w którym urodzi się nasz Syn.
Wstałam rano, zmyłam pazury, wzięłam kąpiel. Nic nie jadłam. Nie bałam się. Byłam spokojna. Czułam skurcze. Liczyłam. Co 13 min. Miedzy czasie można coś zrobić. Nie są mocne, słabe. Zaplanowałam że koło 11 zadzwonię do Doktora,zawsze mnie pocieszał że zdąży dojechać, że to nie dzieje się szybko (w przypadku pierwszego porodu, tym bardziej mojego porodu). Jest 11, mąż trochę panikuje, nie mam wydrukowanych badań z wczoraj, a pasowało by ze sobą mieć, nie mamy drukarki więc leci do kolegi wydrukować. Dzwonie do Doktora, nie odbiera, nie panikuje, umowa była że jeśli nie odbierze, dzwonić na recepcje w ciągu dnia, w nocy odbierze (jestem pewna że w nocy mój Doktor nie śpi i przypuszczam że ładuje się od pacjentek). Dzwonie, odbiera Iwonka:
Dobry
Dobry
Doktor jest?
Jest
Gdzie?
na transferze
Super, proszę mu przekazać że ja mam skurcze już co 10 min, ale nie są mocne.
Przekażę.
Pa, pa
Trzymamy się planu. Zadzwoniłam do Mamy na skyjpaju.
Cześć
Cześć
Co tam?
Nic, tak sobie dzwonie. Jadę na 13 do szpitala. Będęęęęęęęę uuuuuuuffffff dziś rodzić, właśnie złapał mnie skurczy byk.
O Boże, jak to dziś aaaa oooo uuuu
Nie panikuj, wszystko ok, jestem spokojna.
Pa, pa
Dobry
Dobry
Skurcze mam. Planowaną mam na 26 ale dziś jest dobry dzień i widzę że nie ma tłoku.
Ok
Zaraz podłączmy do KTG.
Tak też uczynili. Leżałam pół godziny, wtedy złapał mnie skurczy właściwy. Widziałam orła cień. Nie był straszny. Nawet się ucieszyłam. Ja na miejscu. Doktor powiadomiony. Syn śpieszy się na świat. Piękny dzień.
Biorą mnie na odział, badania. Zastanawiam się czemu w szpitalach, w gabinecie są krzesła zwane przeze mnie Rakiety, a nie ma nawet parawaniku/krzesełka by odłożyć swoje reformy (Ujastek, Radygiera, Kopernika). Pan Miś (tak go nazwałam że względu na jego wzrost/figurę/wagę, odpowiadając mojemu Doktorkowi na pytanie kto mnie badał) delikatny nie jest, bliżej mu do drwala nić do ginekologa. Poszarpał poszarpał i stwierdził że szyjkę mam zerową. Co akurat mnie nie zdziwiło bo ona już była zerowa od ponad dwóch tygodni.
Usg było śmieszne. Badało dwóch. Miś i Don Kichot (wysoki/chudy/smętny) posmyrali głowicą stwierdzili że wód płodowych mam 7,2 ... słucham ich słucham i mówię że to nie możliwe Panowie bo ja od 32 tygodnia mam niskie AFI. Brwi im zbiegły się jak u Tadżyckich kobiet do kupy i coś zaczęli na nowo wróżyć nad moim brzuchem.... kręcą kręcą nagle AFI 4,5 czyli poniżej normy. Nie zależało mi na ich opinii, badaniach, ważna była dla mnie obecność mojego Doktora. Godzina była 15. Rozmawiam ze swoim Doktorem, zdaje mu relacje co i jak. Po drodze zdążyłam zaliczyć szpitalny bar, w którym zjadłam 3 pierogi. Miś mnie straszy... raz że dziś cc, następnym razem ze planowo... podłączają drugi raz KTG, jeszcze raz badanie.
Cały czas jestem na telefonie ze swoim Doktorem. Rozmawiamy:
Coś Pani jadła
Jadłam, mówili że nic dziś nie będzie, to zjadłam trochę
Jak długo temu
14? 15?
Ok to CC kolo 20
Pije Pani
Tak, właśnie pije
To jak przyjdzie anestezjolog proszę mu powiedzieć że pani już dawno nie pije, i nie pić.
Doktorze, co Pan robi, biegnie?
Tak, biegam, właśnie biegnę, wezmę prysznic i jadę do Pani, będę kolo 20. Zadzwonię żeby wszystko przygotowali.
Dzwonie do męża który w tym czasie skoczył do domu, żeby na 19 był.
Kolo 19 przenoszą mnie na porodówkę.
Klimat wesoły, śmiejemy się z mężem, wygłupiamy się jak dwa głupki. Kiedy są skurcze mniej wesoło ale klimat kabaretowy. Podłączają kroplówki. Tadam... zagląda mój Doktor. Dzień Dobry, Dobry, jestem, ja też... to co zaczynamy? Jestem gotowa!
20:20 biorą mnie na sale. Pakują znieczulenie. Wszystko mnie pytają się jak się czuje. Odpowiadam że jestem spokojna i że niczego się nie boje. Zaczynamy. Mąż ze mną.
20:42 mój wspaniały Doktor pokazuje Syna. Pani Aniu Syn. Anestezjolog krzyczy 20:42.
Pamiętam każdą sekundę dnia w którym przyszedłeś na świat. Każde słowo, zapach, smak. Od tego dnia zmieniło się cale moje życie. Jesteś przy mnie. Jesteś moim sercem, duszą, ciałem.
Piękny wpis:)
OdpowiedzUsuńJuż nie taki mały;)
OdpowiedzUsuńCałkiem spory, przystojny kawaler:)))
Sto lat!!!
Piękny poród, piękne wspomnienia, mnóstwo wzruszeń!!!
Wspaniałe wspomnienia :-) piękny wpis.
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego dla Synka :-)
Aniu, płaczę, ale to dobre łzy. Dziękuję, że podzieliłaś się wspomnieniami. :*
OdpowiedzUsuńBartoszku Sto Lat!
Cudowny wpis, ostatecznie się wzruszyłam.. :)
OdpowiedzUsuńSynek śliczny! :) jak to zleciało!:)
Piękne wspomnienia, wyjątkowe i jedyne!
Buziaki dla Was ;*
Aniu, droga imienniczko, jakie to piękne, wzruszające wspomnienia. W cudownym czasie przyszedł na świat Twój synek, tuż przed Dniem Matki. Najcudowniejszy prezent.
OdpowiedzUsuńAniu wspomnień,których nikt Ci nie zabierze.. JA też pamiętam dokładnie wszystko z tego dnia pięknego w swoim życiu. A mój Antoś 25/05/2015 godz. 21:05 Jeszcze raz Sto lat Bartoszku :)
OdpowiedzUsuńNo i się poryczałam. Dobrze, że jeszcze się nie umalowałam:P
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś te chwile...
OdpowiedzUsuńAż łzy mi w oczach stanęły ...
Buziaki :*
Trochę spóźnione, ale szczere życzenia dla Synka - wszelkiego dobra.
OdpowiedzUsuńPięknie :))
OdpowiedzUsuń