sobota, 31 stycznia 2015

Domowe sposoby

codziennie myślę, dziś powinno być już tylko lepiej ale ni ... 
Źródło: z internetu
 Wypróbowałam wszystkie domowe sposoby które znam lub które radzili wypróbować.

Mleko:
z czosnkiem 
z miodem + masło
w mleku gotowana marchewka starta na tarce na dużych oczkach gotowana 20 min, odcedzić wypić

Płukanki:
woda utleniona, proporcje to łyżka wody utlenionej na szklankę wody, ja daje dwie
na szklankę wody łyżeczka soli
na szklankę wody łyżeczka  sody 
na szklankę wody łyżeczka soli i sody
na szklankę wody ocet

Herbaty:
malina+cytryna+mód

Do nosa:
woda morska
sól fizjologiczna
Afrin 

Witaminy:
Magnez+B6 (na pękające zrosty)

Inhalacje:
Rumianek+męta

Nebulizer: 
na soli fizjologicznej

Dla kobiet w ciąży: 
tabletki do ssania Prenalen
syrop Prenalen

To co biorę na stale: 
Acard
Kwas foliowy (dawka dla koni)
Wit. MamaDha

Wzięłam raz paracetamol na gorączkę, wydawała mi się już dosyć wysoka, choć była 37,4.

Stan na dziś: 
zatkany nos, kaszel 'na zielono', stan podgorączkowy. Poprawa? tak, nie boli mnie już tak mocno głowa. Czasem kicham i boje się by nie skróciła mi się szyjka macicy, nie wiem czy to możliwe czy nie, ale posrana jestem .... i chcę mi się już tylko płakać. 

wtorek, 27 stycznia 2015

Komplement

Przyszła kryska na matyska, przyjęłam od męża przeziębienie:( Zapisałam się do internisty, zupełnie nie potrzebnie, nie zaskoczyła mnie Pani lekarz swoimi zaleceniami, za wyjątkiem doraxnym paracetamolem.

No ale ja nie o tym: 
drepcze sobie do apteki, tuż przy mojej klatce, po witaminę C. Zapakowana na cebulkę, szalik dwu metrowy nakręcony i zaciśnięty na szyi cały włożony do kurtki i czapka niewidka, generalnie wystają tylko oczy. 
 Mniej więcej wyglądam tak:
Źródło: z internetu
 lub, tak:
Źródło: z internetu
 Idzie gość, ciemnawo już, ale przecież jak tu nie rozpoznać sąsiada, specyficzny chód i zawsze z papieroskiem. 
Krzyczę mu: "Cześć sąsiad" 
on zbliża się do mnie i mówi: "O cześć Ania, pokaż się czy jesteś już gruba" 
no se myślę skurcze syn, mam już przygotowaną ciętą ripostę w głowie, ale czekam jak skończy swój arcyciekawy monolog... podchodzi bliżej i mówi dalej:
"no już jesteś gruba, ale powiem ci że to jest ideał kobiecej figury" 
 ... nadał uważam że to za sprawą szalika...
Są ta­kie oczy, nie poz­na pan po nich, że płakały. Wys­tar­czy je ot­rzeć. A są ta­kie, że płacz długo w nich stoi, na­wet gdy daw­no płakały - pomyślałam sobie.

niedziela, 25 stycznia 2015

Zatrzymać ziemie

 trochę nie piszę trochę piszę u Was, u mnie jak zawsze nowy tydzień, nowa przygoda. Obudziłam się w poniedziałek, jak zawsze 6:40 do pracy, a tu wstać nie mogę.... hmmm co mi jest? tu boli tu pstryka, nogi podnieść nie idzie, no nić zostaje w domu. O 13 idę do kliniki, dostaje mln badań do pokonania, diagnozy dwie: albo zrosty po zabiegach pękają, albo piasek z nerek schodzi, badania pokażą. Na drugi dzień, po badaniach wstąpiłam do pracy po laptopa, no i zasiadłam w domu jak kura w kurniku. Jedyne co zrobiłam pożytecznego w tym tygodniu oprócz obiadków, to spakowałam swoje ciuchy motocyklowe w dalszy kąt szafy, z myślą że coś się kończy coś się zaczyna. Choć na dzień dzisiejszy, wierzę że nie zrezygnuje ze swojej pasji, a prawdopodobnie nasz Mały odziedziczy tą 'głupotę' (jak mówi moja Mama) po rodzicach:) W piątek wizyta u mojego Doktora, te spotkania działają na mnie kojąco. Czekamy na wyniki posiewu i oby nic nie wyszło.

Przecież to nie koniec:) Mąż się rozchorował, dobrze wiecie co się pod tym kryje .....OMG... ZATRZYMAĆ ZIEMIE...!!!
dwa dni chodził chory do pracy, wczoraj zabarykadował się w sypialni i ma zakaz wychodzenia!!! Jak coś potrzebuje to do mnie dzwoni:)  Polecam filmik:

Uściski!

czwartek, 15 stycznia 2015

u nas

nie zniknęłam, nie zapomniałam o swoim blogu, o mojej niepłodności również, codziennie zaglądam czytam co słychać u Was.
Dzieje się u mnie czasem nie dużo czasem dużo, odkąd poprawiło się moje samopoczucie wróciłam do pracy. Wstaje o 6:40 i zazwyczaj do 17 jestem poza domem, no może wracam odrobinę później. Pracuję, może nie jak dziki wół, ale przykładam się, w końcu robię to co lubię. Po powrocie robię kolację, czekam na męża, jemy, kąpiel i zwykle koło 22 padam na ryjek. Tak dni lecą, powoli nabierają tempa, ale i tak każdy jest podobny do poprzedniego. 
Zdrowie: o ile już nie wymiotuję to mam sporo innych dolegliwości, można z tym żyć w każdym bądź razie. Przybrałam 5kg, brzuch - mam odrobinkę.  Zaczynamy powoli planować pokój maluszka. 

Ogłaszam całemu światu ze 22/12/14 nasz maluszek się przedstawił jako Synek! Będziemy mieli Synka! SYNUSIA!!!SYNECZKA!
 Nasz wyczekany, nasz cud!