wtorek, 22 marca 2016

Komórka j

Wszyscy co tutaj zaglądają, celowo bądź przypadkiem, proszę o Waszą szczerą opinie na temat adopcji komórek jajowych. Ustawa o leczeniu niepłodności określa oznaczenia biorczyni, dawstwa itd., więc jest to już prawnie regulowane. Nie znam ani jednej biorczyni, natomiast znam kilka osób, które oddali swoje komórki do adopcji. Bardzo ich za to podziwiam. 
Pytanie zadaje nie przypadkowo. Jeśli chodzi o moją opinie, brak by mi było odwagi oddać swoją komórkę jajową. Nie poradziłabym sobie z myślą że gdzieś może biegać w połowie moje dziecko.  Byłabym ciekawa co się z nimi stało, kto dostał itd. Nie wiem czy można w tych kategoriach ten wątek rozpatrywać. Czy bym odważyła się skorzystać z czyjeś komórek? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. A co Wy sądzicie?
Źródło: internet

czwartek, 3 marca 2016

Luty - blog

W lutym minęło dwa lata odkąd w sieci jest kawałek mnie. Poznałam mnóstwo fantastycznych osób, już przyjaciół. Kiedy poznawałyśmy się łączyła nas - niepłodność, ale nie zawsze wszystkie możliwe rozmowy, maile, smsy, spotkania kończyły się na rozmowach o niepłodności. Przecież my oprócz 'być w ciąży' mamy inne zainteresowania i pasje. Kiedy zakładałam bloga chciałam żeby nikt tyle nie czekał i tyle nie szukał. Te kilka lat mojej diagnostyki można było zredukować do kilku miesięcy, a później przy opiece dobrego lekarza, na którego trafiłam, resztę czasu zredukować do minimum. Może by to trwało trzy lata a nie sześć. 
Długo nie mogłam się zdecydować czy podawanie w nazwie 'Kraków' jest właściwym. Będąc na studiach doktoranckich (nie otworzyłam przewód jeśli kogoś to interesuje), nasi profesorowie, zawsze walczyli o precyzyjny tekst np. 'nie wszystkie województwa Państwa'  tylko 'wszystkie szesnaście województw Państwa Polskiego' może dzięki temu prace też mieliśmy dłuższe. Mieszkam w Krakowie, a zatem wyraźnie zarysowałam teren, po którym przez te lata biegałam od drzwi do drzwi w poszukiwaniu specjalisty. 
Czy jestem z Krakowa? O tym też nigdy nie pisałam. Z pewnością część zauważyła błędy które bezustannie robię, zdarzyło się nawet mnie poprawić. Może to jest dobry moment żeby napisać, że mieszkam w Krakowie, ale jestem zupełnie z innego świata ( i tu niech pozostanę nadał anonimowa)
Może nie wiele razy pisałam na 100% to co chciałam napisać, filtrowałam informacje. Otóż pewnego dnia w pracy będąc zalogowana na blogowym mailu, wysłałam nieświadomie prośbę o zaproszenie do pewnej tabeli użytkowników. Uuuffff jak byłam na siebie zła. Dobrze że kolega, który był administratorem tej grupy, jest bardzo wyrozumiały (liczę na to) i od razu zaproszenie usunął. Wtedy dość długo nic nie pisałam, biłam się z myślami czy zamknąć czy zablokować bloga. Doszłam do wniosku że zostawię tak jak jest, ewentualnie treść będzie nieco zdystansowana. Bądź co bądź decydując się na bloga, trzeba być świadomym że prędzej czy później grono znajomych osób na niego natrafią albo się o nim dowiedzą. Nawet jak jesteś bardzo anonimowy zweryfikuje cię ewentualnie po treści. A druga sprawa, rzadko pisałam co czuje. Może przez to treść jest nieco nudna, same suche fakty. Jak mówiła moja teściowa: "Ania jesteś taka skryta, nic nie opowiadasz (chodziło jej o leczenie, bądź gdzie leży problem)", po pierwsze nie widzę powodu by się przed nią otwierać, a po drugie uznaje zasadę 'wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie' i w związku Ania - Teściowa, to się doskonale sprawdza. Przez czas, kiedy skończyłam pisać o tym co czuje, wiele się zmieniło, wiele się wydarzyło. Kolega zmienił prace, ja dojrzałam by się dzielić nie tylko faktami lecz przemyśleniami.