Ciąża
- to wieczny strach, wątpliwości i zapytania: czy wszystko jest ok, czy te bóle są
ok, czy te kłucia są ok, czy to że brzuch twardy to ok, czy to że
oddycham to ok...?
Te kilka dni to jakiś koszmar, w niedziele na ASAP wizyta u lekarza. Jak dobrze, że można na niego liczyć, nawet w weekendy. On pracuje jak tesco 24/7, takie przynajmniej odnoszę wrażenie, ale nie o nim...
Wizyta nie była miła:
pierwsza mrożąca wiadomość po usg "skróciła się odrobinę szyjka" co to znaczy odrobinę? no to znaczy że tydzień temu była dłuższa. druga opis na skierowaniu do szpitala "zagrożenie przedwczesnym porodem", zsunęłam się z krzesła.
Na moje przeziębienie, które nie jest już małym smyraniem po mojej odporności .... tylko ostrą jazdą bez trzymanki, dostałam antybiotyk.
Wyszłam z zaleceniami:
1) leżeć, leżeć, leżeć*24h
2) antybiotyk 2 tabletki na raz
3) magnez 2x3
4) zdzwonić się jutro
No to do domu - łzy w oczach, ja w łóżku, mąż w kuchni. Wieczorkiem łykam antybiotyk pól h przed kolacją i 'Ahoj przygodo', no rzesz zapomniałam że mam alergie na antybiotyk, ten co prawda z innej grupy ale efekt podobny, no może odrobinę łagodniejszy... zaczyna się - gorączka 37,7 mdłości, biegunka. Bez jaj miał mi pomóc, a nie zaszkodzić.... nie narzekam na brak rozrywki.
Przeżyłam. Dzwonie rano do Doktora, odstawiamy antybiotyk, póki co w domu, ale jak by mi coś się działo, kuło, ciągnęło, cokolwiek jechać do szpitala - 'ok,umowa stoi'.
No i leże kwiczę, przyrosłam i zapuszczam korzenia w łóżku... z przeziębienia fakt po dwóch dniach czuje poprawę, mam odetkany nos i mniej "zielonych żabek" w gardle, może to antybiotyk zadziałał, nie jestem wyleczona ale czuje ulgę - 10dni męki.
Czy to koniec? NIE.
Wczoraj byliśmy na 'ostrym' i było ostro. Opiszę tylko badanie:
usg dopochwowo by sprawdzić szyjkę, usg brzucha.
Pani w rękawiczkach, usg dopochwowo spoko, usg na brzuch - ten badyl odleciał już mln brzuchów, jeździ po mnie. Koniec badania 'proszę nie wstawać' - odkłada usg, bierze resztki żelu z brzucha i pakuje się w tych samych rękawiczkach (którymi macała pół sprzętu i pokoju) do mojej pochwy, myślałam że oczy mi wypadną z orbit. No k, brakowało mi tylko infekcji ...
Pytam się, miłą Panią lekarz: 'czy że dziecko siedzi tak nisko to ok?' odpowiada: 'no nie ok, ale wie Pani jacy są dzieci?' ...hmmm, no nie wiem.
Walizkę miałam spakowaną, ale w szpitalu nie zostałam, nie zostawili i dobrze. Wyszłam z zaleceniami: leżeć, dieta lekkostrawna, stała kontrola u lekarza prowadzącego.
Zażywać: asmag 3*2, zwiększyli luteinę, nitrendypina 2*1.
Uffff