Więc dnia pięknego 24 maja 2015 roku wstałem prawie jak
zawsze, żona kręciła się po mieszkaniu, trochę inaczej jak zwykle, no ale
przecież jest w ciąży to musi być inaczej, każdy dzień jest inny. Zjadłem śniadanie ona nic.Patrzę a żona maluje
paznokcie u nóg, albo zmywa lakier, nie ogarniam tego ale coś robi przy palcach
u nóg. No nie coś tu jest nie tak, pytam co jest, do czego się tak szykujesz (8 rano niedziela)?
A żona mówi to będzie dzisiaj, mam skurcze takie co mówił Doktorek z bólem w krzyżu i dzisiaj urodzimy, zawsze mówi
urodzę, ale Ja wolę stwierdzenie urodzimy. No więc mówię ok, jak masz taki plan
to jedziemy. No to jedziemy, już? Teraz szybko? nie no spokojnie, na 13 sobie
pojedziemy, nie ma co się śpieszyć, no se kurde myślę od kiedy to się tak
ustala że o 13 się rodzi, no ale dobra sytuacja nerwowa to nie będę dolewał
oliwy do ognia i tak już jest lekki stresik. No to 13 wybiła, jedziemy. W szpitalu doktor po badaniach usg, ktg powiedział
spokojnie jeszcze poczekamy, może Panią tu zostawimy, ale z rodzeniem spokojnie
nie ma pośpiechu, no to poszliśmy na obiad, przecież ona na czczo od rana. O 16 po kolejnych badaniach i ktg, na którym pojawiają się parę dużych skurczy, zmiana zdania, to może byśmy
Panią wypakowali? Niech pani dzwoni do swojego lekarza. Umawiamy się z Doktorem na 20-20:30. Kolo 17 rozmawiamy z min jeszcze raz pyta się Kiedy Pani ostatnio jadła? no kolo 14 - 14:30, ehhh to nie to musimy poczekać min 6h. Ja w tym czasie pojechałem do domu po parę rzeczy i wróciłem
na 19:30 do szpitala. Ok 20:00 przenieśli Nas na porodówkę taka poczekalnia
przedoperacyjna, w sumie są tam tylko kotary i takie specjalne łóżko do rodzenia,
wszędzie płytki, trochę jak w szpitalu, no tak przecież jesteśmy w szpitalu. No
i tam żona dostała kroplówkę, a Ja siedziałem z nią. Przyszedł Nasz lekarz,
zaglądnął zagadał, no i mówi to Pani Aniu mieliśmy poczekać do 26/05, ale w sytuacji
bardzo mocnego małowodzia i skurczy lepiej działać od razu. No i działamy w tym momencie
żona pyta się pielęgniarki czy mąż może być, bo wiem że trzeba wcześniej zapłacić ale jest 20 i niedziela raczej kasa zamknięta. no więc pielęgniarka mówi, jak Pan chce to ok, zapłacą Państwo później.
Dostałem jakiś taki uniform, no i gra. To se
myślę przymierzę, założyłem na koszulkę, zrobiłem nawet zdjęcie, a tu Pani
mówi, proszę Pana to nie jest zabawa to jest operacja, więc rozbieramy się i
zakładamy tylko to. No i już mi się gęba tak nie śmiała / cieszyła. Zgodnie z
zaleceniem rozebrałem się do rosołu (majtki zostały) no i założyłem ten
uniform. Pytam Pani czy jakieś buty, czy może takie za 2 zeta szpitalne co się
na buty zakłada mam wziąć. No to się Pani uśmiechnęła, i „ Wszystko Panu tu
damy proszę za mną”. Hmmm jak to operacja to gdzie Ja wezmę aparat, no to może
telefon, ale w tym uniformie nie ma kieszeni, no w sumie a po co kieszenie
lekarzowi operującemu, co se tam snickersa schowa? A więc nic nie wziąłem, idę,
wchodzę do pewnego pomieszczenia i tam sami lekarze, siostry, myją sobie ręce,
kurde jak w filmie. Pani mówi proszę sobie tu wybrać buty, to takie coś a’la Crocsy gumowe kalosze w różnym rozmiarze. No więc wybrałem jedyne duże, albo
ostatnie duże, więc albo lekarze mają małe stopy, albo Ci co byli przede mną
wzięli te duże rozmiary. No i mając czepek na głowie, buty i cały uniform,
podszedłem pod wejście na sale operacyjną. Tu dostałem informację, proszę
czekać poprosimy Pana. No to czekam.
No wreszcie jakis facet zabral glos....az z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy oraz wersje po drugiej stronie lustra czyli wersje mamy 😉 zdrowka dla Was i buziaki.
OdpowiedzUsuń...i ja czekam...na dalszy ciąg opowieści :) Miło się czyta, jak to facet widzi :)
OdpowiedzUsuńJestem podekscytowana :) Gratulacje dla Was... Czekam na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
M :)
Niezłe wdzianko dostałeś. Tekst ze snikersem mnie rozwalił.
OdpowiedzUsuńA tak serio... Fajnie czytać o tym niezwykłym dniu z perspektywy faceta. Czekam na kolejną część.
Prosimy o część 2. Nieostatnią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
1. Cieszę się bardzo, że poznam męski punkt widzenia.
OdpowiedzUsuń2. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg.
3. Już teraz podziwiam Was za opanowanie i zimną krew - ja bym pewnie w takiej sytuacji od razu pędziła do szpitala na łeb na szyję, a o obiedzie to już w ogóle bym nie pomyślała z wrażenia ;)