Wczoraj chciało mi
się płakać, dziś jestem wściekła na cały świat: na krakowskie korki, na
pogodę na audycje w radio: "jak zachęcić ludzi do rozmnażania się"-
wtf, no zachęcam się od lat i co? Jajco. W pracy parę dzieciatych
koleżanek próbowały wziąć mnie na spytki że już czas, że tyle lat po
ślubie, a czy coś planujemy, że no dzieci są super, przychodzisz do domu
czekają na ciebie itd - przy takich rozmowach ciśnienie mam 200, a nie chce tym
plotkarom tłumaczyć na czym rzecz polega, nie chcę kibicowania i milionów
pytań, gadania za plecami i współczucia. Kiedyś usłyszałam, świeżo po
poronieniu: „poronienie to nic strasznego” albo tekst dwóch psiapsiółek
„no wiesz nie wyszło 3 razy in vitro, ona chcę adaptować on przeciw, no
wiesz musi go jak najszybciej zostawić, skoro nie może spełnić swojego marzenie
” - no k…., a może koleś jest wyczerpany psychicznie, przecież to nie
droga usłana kwiatami, miodem i winem, może potrzebuje czasu? Nie znam tej pary ale
pewna jestem że bardzo się kochają, takie przejścia zbliżają ludzi i cementują związki, przynajmniej tak obserwuje po naszych znajomych. Bardzo się cieszę
że wyemitowali program „in vitro czekając na dziecko” i pokazują tumanom
jak jest naprawdę. Podziwiam pary które wzięły udział, trzeba mieć tyle
odwagi by o tym mówić w dodatek publicznie! Razem z mężem chętnie oglądaliśmy i
trzymaliśmy kciuki!
Moje 'Prawdziwe
życie' zatrzymałam na opowieści z leczenia z przed ciąży. Kiedyś napisze,
kiedyś wkrótce o naszym Aniołku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz