wtorek, 13 maja 2014

Jakiś taki dzień


Wczoraj chciało mi się płakać, dziś jestem wściekła na cały świat:  na krakowskie korki, na pogodę na audycje w radio: "jak zachęcić ludzi do rozmnażania się"- wtf, no zachęcam się od lat i co? Jajco. W pracy parę dzieciatych koleżanek próbowały wziąć mnie na spytki  że już czas, że tyle lat po ślubie, a czy coś planujemy, że no dzieci są super, przychodzisz do domu czekają na ciebie itd - przy takich rozmowach ciśnienie mam 200, a nie chce tym plotkarom tłumaczyć na czym rzecz polega, nie chcę kibicowania i milionów pytań, gadania za plecami i współczucia.  Kiedyś usłyszałam, świeżo po poronieniu: „poronienie to nic strasznego”  albo tekst dwóch psiapsiółek  „no wiesz nie wyszło 3 razy in vitro, ona chcę adaptować on przeciw, no wiesz musi go jak najszybciej zostawić, skoro nie może spełnić swojego marzenie ”  - no k…., a może koleś jest wyczerpany psychicznie, przecież to nie droga usłana kwiatami, miodem i winem, może potrzebuje czasu? Nie znam tej pary ale pewna jestem że bardzo się kochają, takie przejścia zbliżają ludzi i cementują związki, przynajmniej tak obserwuje po naszych znajomych. Bardzo się cieszę że wyemitowali program „in vitro czekając na dziecko” i pokazują tumanom  jak jest naprawdę. Podziwiam  pary które wzięły udział, trzeba mieć tyle odwagi by o tym mówić w dodatek publicznie! Razem z mężem chętnie oglądaliśmy i trzymaliśmy kciuki!


Moje 'Prawdziwe życie' zatrzymałam na opowieści z leczenia z przed ciąży.  Kiedyś napisze, kiedyś wkrótce o naszym Aniołku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz