sobota, 18 kwietnia 2015

34tc

U nas bez zmian, w moim przypadku to chyba dobrze
wód nie przybywa i co ważne nie ubywa
badamy się co tydzień
byłam u doktorka od mega patologii ciąży, na konsultacji 'wodzianej'
mogłam pójść do wróżbity Macieja wyniosłabym tyle samo informacji
właściwie zaskoczył mnie tylko ceną, chciałabym zarabiać tyle kasy w 5min  

im bliżej terminu tym więcej myśli
Synuś główką do góry, wód mało nie obróci się stąd mamy wskazanie do cesarskiego cięcia mówią że to królewski poród, ja mam mieszane uczucie
drżę na myśl o naturalnym, drżę na myśl o cesarce, ryczałam jak bóbr, budziłam się w nocy, łaziłam z kąta w kąt biłam się z
myślą, który szpital wybrać, jak to wszystko będzie, przecież mam rozcieńczoną krew, a może już nie przecież nóżkami w dół
myśl, że wpadam na cesarkę w umówionym terminie i ktoś z łapanki przyjmuje nasz poród, tnie mój brzuch wyciąga naszego Synusia, mnie wprost paraliżowała
zdecydowaliśmy się na poród z moim Doktorem, który ma podpisaną umowę ze szpitalem Radygiera
był przy poczęciu (nie wprost hehe), był że mną przez wszystkie miesiące, będzie przy rozwiązaniu
już rozmawialiśmy, jestem spokojna, jestem bardzo spokojna, jemu ufam
na kolejnej wizycie dostane skierowanie, pójdę do ordynatora w Radygiera ustalić termin 
termin w którym nasz Synek przyjdzie na świat 
jeszcze 6 tygodni
w tym czasie musi trochę nabrać wagi 
waży ~1800 gram

20 komentarzy:

  1. Ciesze sie ze u was wsystko jak nalezy...Matko...to juz tak blsko....udielily mi sie emocje..,,To juz tak niewiele ....zdrowia dla Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zleciało! Jestem przeszcześliwa że to już niebawem!
      Ostatnio ciut słabiej się czuje, ale podobno 9 jest najtrudniejszy:)
      Buziaki!

      Usuń
  2. Rowniez zagladam i ucieszylam sie z wiesci:) To juz tak blisko... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mimo tego że miałam w ciąży co chwile coś, już się tych pobytów szpitalnych nie pamięta... i dobrze, więcej nie chce! :)
      Uściski:*

      Usuń
  3. Uff dobrze, że jest w miarę ok. Jak ten czas leci - 6 tyg. i Maluszek już będzie z Wami :)
    Trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło jak trzeba.
    Buziaki Kochana;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszka, na wieść waszego zielonego, mam od wczoraj banan na twarzy, strasznie się cieszę! Oby jak najszybciej się udało!
      Dzięki za kciuki!
      Powodzenia!
      Uściski:*

      Usuń
  4. Nie wiem czemu ale wzruszyłam sie :/ Zachować spokój to chyba dla Was w tej chwili najważniejsze.
    Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki :)
    M:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Spokój może i wskazany ale jakoś nie potrafię się uspokoić, to znaczy różnie raz jestem spokojna raz jestem naładowana jakoś dziwną energią:)
      Dzięki za kciuki, trzymam za Was dziewczyny kciuki cały czas! Niech każdej się uda! :)

      Usuń
  5. Jeju, jak to szybko zleciało! A pamiętam jak dziś, kiedy dzieliłaś się z nami tą radosną nowiną :) Nie martw się, wszystko będzie dobrze - super, że masz swojego zaufanego lekarza i że możesz liczyć na jego obecność w tym decydującym momencie. Na pewno ani Tobie, ani Dzieciątku nic się nie stanie i będziecie oboje w dobrych rękach :) P.S. Piękne zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bajeczko! Czas leci sama się łapie, że to już tuż tuż 9 miesiąc, kiedy minęło nie wiem... czas leci, a zobacz po swoim Synusiu jaki już z niego duży chłopak!
      Lekarza biorę swojego i choć trzeba będzie zapłacić, trudno, przecież liczy się tylko spokój i zdrowia naszego synka, żeby urodziła się nasza chudzina zdrowo i bezpiecznie.
      Zdjęcie robił mąż:D
      Uściski:*
      ps.jak już wszystkie bociany dotrą, trzeba koniecznie zrobić zamkniętą imprezę bocianową!

      Usuń
  6. Jak ten czas leci. Za 6 tygodni Sunyś będzie na świecie.
    Wsparcie zaufanego lekarza jest ważne w takim momencie. Dobrze, że możecie na niego liczyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój lekarz ma że mną nie łatwo, w sumie nie wyobrażam sobie rozwiązania bez niego, w końcu to też jego sukces:) dotrwaliśmy już wprawie do końca to cud przy tylu zagrożeniach, to cysta, to krwiak ciągłe zagrożenie przedwczesnym porodem...grrrr nikomu tego stresu nie życzę!
      Ale przede nami ostatni miesiąc! Hura!
      Dziękuję za wsparcie! Było mi łatwiej, jest mi łatwiej!
      Uściski:*

      Usuń
  7. Kochana, daj spokój z tymi rozterkami, w jaki sposób przyjdzie na świat Wasz mały. Szkoda nerwów. Mi naprawdę jest obojętne jak przyjdzie moja Dzidzia. Wybiorę taką metodę, jaką zalecą lekarze i nie będę zawracać sobie tym głowy. Wszystkiego są plusy i minusy. Masz piękny brzusio :) I jesteś 9 tygodni wyżej niż ja. Nie powiem, że Ci nie zazdroszczę. U nas jeszcze 3 miesiące. I choć czas szybko leci to i tak mam wrażenie chwilami, że stoi w miejscu. Zdrówka dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala, zobaczysz na rozterki porodowe czas w 8miesiącu wtedy zaczyna się panika:) zaczniesz studiować szpitale, w Krakowie trochę jest szpitali i porodówek, ja chwilę poczytałam opinii i rzuciłam to w cholere, wiadomo ten ma dobrą opinie co miał łatwy poród i jest stworzony do rodzenia dzieci.. tak czy siak trzeba się kierować jedynie dobrem dziecka i ew.najlepszą opieką nad noworodkami. Ja w sumie nie zawracałam głowy czy naturalnie czy cesarka, niestety u nas wskazanie na cesarkę, trudno, ważne bezpieczne rozwiązanie.
      Przed Tobą jeszcze trochę czasu ale szybko zleci, mi dłużył się zimą, wiosną czas leci inaczej.
      Trzymam kciuki i zdrówka życzę!

      Usuń
  8. Prześliczny brzuń :)) skarpetki też :D
    Aniu, jeszcze tylko chwila ... Maj tuż tuż!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, brzucho mam nisko a że główkę ma do góry to co chwilę mi wystaję z różnych stron:)
      Skarpetki są tak małe że chyba na lalkę:)
      Śliweczka trzymam za was kciuki! jak tam wasze sprawy?
      Uściski:*

      Usuń
    2. Grrr no i po komentarzu :(

      Aniu, najpierw sprawy do dermatologa, w środę stomatolog i chirurgiczne usuwanie "ósemki". A dopiero na trzecim miejscu gin. i TE sprawy.
      Mam nadzieję, że w maju coś drgnie ...

      Ściskam serdecznie :)

      Usuń
  9. Wolałabym przeżywać to, co Ty - oczekiwać dzieciątka, które już w Tobie rośnie niż nie tracić nadziei, że i nam się takie szczęście przytrafi.
    Śledzę wiele blogów o niepłodności, ale nie jestem w stanie zdecydować czy to mi pomaga czy bardziej przytłacza mnogością par borykających się z tym problemem, no ale na pewno wolę czytać słowa kobiet z krwi i kości, którym jest ciężko niż lekarzom i fachowcom, którzy potrafią tylko zanudzić i zdepresjonować.
    W ogóle zastanawia mnie dlaczego jest tak mało literatury na ten temat, właśnie takiej ludzkiej, życiowej, bo medycznych poradników cała masa, ale nie mogę przebrnąć przez ten język.
    Niedawno widziałam na stronie Znaku, że wydają coś o niepłodności i reklamują jako poradnik dla starających się o dziecko, ale dokładnie nie wiem na jakiej zasadzie jest skonstruowana ta książka.
    Tak czy siak, robię wszystko, żeby nie popaść w obłęd myślenia, że nigdy nie będzie mi dany ten dar...
    Cieszę się Twoim szczęściem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam mnóstwo par borykających się z niepłodnością, niepłodnością wtórną, podchodzących do różnych procedur, tych co podchodzą do ivf, tych co po próbach ivf zrezygnowali z tej procedury i przystąpili do adopcji, tych co przeszli już procedurę adopcyjną i są szczęśliwymi rodzicami, nie są to tylko blogowe koleżanki ,są to osoby w moim bliższym otoczeniu. Statystyka mówi że jest 15% par boryka się z tym problemem, a myślę że jest dużo więcej, albo tak się trafiło że towarzystwo w którym się obracam ma różne problemy z rozrodczością. Niektórzy mówią o tym otwarcie, niektórzy maskują że tak jak jest super. W sumie oba podejścia przerabiałam, żadne nie neguję to są etapy w życiu każdej pary. Po ślubie na pierwsze święta wszyscy życzyli nam powiększenia rodziny, za rok to samo, po kolejnych pięciu już nikt nic nie mówił tylko życzyli zdrowia. Myślę że wszystkie to przerabiałyśmy. Różnie znosiłam ciąży w rodzinie, bliskich, dalszych znajomych, w sumie ogromną radość z ciąży koleżanki odczuwałam tylko wtedy, kiedy były to koleżanki borykające się z niepłodnością, wtedy czułam jakąś siłę, dodawało to energii i nadzieje że i mi kiedyś się uda. Niepłodność jest straszna, niszczy parę od bardzo intymnej strony, brak spontaniczności, współżycie ‘bo trza’, bo kazali po kolejne pochłania kupę kasy, miesiąc w miesiąc, w pewnym momencie to tak wgryza się w twój budżet że przestajesz to kontrolować, przecież liczy się cel. Nie wspomnę już o lekarzach, lekach, badaniach które odzierają cię z kobiecości.
      Literatury jest trochę choć wciąż za mało w końcu każdy przypadek jest inny, czyli są zupełnie inne emocje, blogów jest sporo są anonimowe stąd myślę że są bardzo autentyczne i prawdziwe. Fachowej - takich przypadków na skróty to Pawelec; czytałam Zamek z piasku Witkiewicz; tą książkę z Znaku "Nadzieja na nowe życie.’ napisały terapeutki, jeszcze nie wiem co o niej myśleć nie czytałam, jestem jej ciekawa, choć podchodzę do tej pozycji z dużym dystansem, tak czy siak muszę ją mieć. Najlepsza książka którą czytałam jest Dziecko śniegu. Literatura opisująca adopcji to są już inne pozycji, jeśli chcesz napiszę listę na maila, tylko nie mam maila.
      Tak to jest - niepłodność = samotność, niepłodność = brak zrozumienia itd.
      Nie wiem co już przeszłaś, jaki masz plan leczenia ale pewne jest że nie jesteś sama! Może to marne pocieszenie ale zobacz po latach nam się udało, nikt nie wie kiedy zawita do Was bocian, ale nie trać nadziei.

      Usuń
    2. Pamiętaj, jest wiele kobiet borykajacych się z niepłodnością. To ból i cierpienie. Pamiętaj, warto walczyć. My walczyliśmy 6 lat ale udało się. To były lata rozpaczy i cierpienia, ale uwierz warto walczyć do końca!

      Usuń