wtorek, 29 lipca 2014

w locie


Dwa dni 4 samoloty. Uwielbiam latać, bagażu nie nadaje wprawie nic nie mam w walizce: piżama, małe kosmetyki, t’shirt na przebranie, spodnie,  dwie sukienki, marynarka, obcasy i laptop. Siedzę w samolocie, jestem potwornie zmęczona czeka na mnie jeszcze jedna przesiadka w Warszawie. Latanie jest fajne – na wakacje, służbowe wyjazdy są mało atrakcyjne. Zawsze mi towarzyszy stres, nie że lecę ale przed cholernymi spotkaniami. Po spotkaniach oceniam, że nie było czego się stresować, nie było tak strasznie a ja wypadłam nie najgorzej. Nauka czyni mistrza, może kiedyś opanuję emocję ja  nie na odwrót. Po ostatnim 9h locie w maju, o którym nie wspominałam na blogu miałam okropne problemy z uchem, przy lądowaniu dostałam tak potwornego bólu ucha, że chciało się krzyczeć. Bardzo dużo już latałam i nigdy nie miałam żadnych kłopotów z zatkanymi uszami, ale nie doleczona choroba marcowa i lekkie przeziębienie przed podróżą dali znać, a może się starzeje? Po co wspominam i tym teraz? A tylko dla tego, że laryngolog poleciła mi stosować zwykłe kropelki do nosa przed każdym wylotem i lądowaniem. Jest okazja sprawdzić – dziele się z wami to działa, może ktoś z was będzie leciał to taka informacja się przyda:) Zwykła woda morska do nosa.
Lecę w niebie. Jest niesamowicie – zachód słońca nad chmurami w dodatek siedzę sama na 2 miejscach. Jedyny minus jest taki, że siedzi jakiś burak przede mną który za drugim razem zwrócił mi uwagę żebym delikatnie rozkładała stolik. Dziwnie, bo właśnie tak robiłam, olewam. Jestem tak zmęczona że chyba będę złośliwa i otworze mu tak ten stolik aż się złamas obudzi. W dodatek mam jeszcze resztki okresu ale już biorę leki na stymulacje, pewno w następnym tygodniu będę chodzić na usg, nieważne. Teraz o innym. Powiem wam, że nasz LOT schodzi na psy, dostałam właśnie szklankę wody i princepolo malutkie, można ew. coś sobie wykupić. W domu będę w nocy, a rano do pracy. Jutro, tudzież już dziś jest wyjątkowy dzień – mam urodziny! Zazwyczaj jest tak, że myśli o dziecku łapią mnie w dwa święta roku – sylwestra i moje urodziny, czyli kiedy przewala się w kalendarzu rok. Robię podsumowanie. Każdego roku to samo, jestem o rok starsza, nic się nie zmieniło w moim życiu, nadal nie jestem matką, mam za co żyć ale nie mam dla kogo żyć, oprócz męża ale wiecie o co mi chodzi. Te kolejne urodzinowe ‘dzieście’ w ogóle nie przynoszą mi radości, czuje że życie właśnie tak przeleci, szybko niezauważalnie. Nawet nie mam marzeń urodzinowych, byle zdrowi wszyscy byli.
Buziaki z nieba!
ps. wysyłam z Wawy. Jak zawszę 'czekając', tym razem tylko na następny samolot:)

6 komentarzy:

  1. "mi kapać nos przed każdym wylotem i lądowaniem" - co to znaczy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stosować kropelki do nosa:D zwykła woda morska:D hehee napisałam po chińsku ... tak czasem mam jak nawijam w innym jeżyku przez 2dni:)

      Usuń
  2. No no, to chyba musisz jakąś niesamowicie ważną i odpowiedzialną funkcję pełnić, skoro tak sobie latasz służbowo po świecie ;) Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i oby tego rodzaju czarne myśli w tym roku Cię jednak nie dopadły :) Życie jest piękne - zwłaszcza z lotu ptaka :) Buziaki odwzajemniam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja? coś ty, jestem na końcu przewodu pokarmowego że tak powiem:)
      Dzięki za życzenia, może w tym roku coś się zmieni? nie wiem, już nie marze, jestem zmęczona marzeniami. Buziaki!

      Usuń
  3. Sto lat! Szczęścia!

    OdpowiedzUsuń