niedziela, 1 czerwca 2014

bociany...

Nawet teraz chcę szybko wrzucić myśl na bloga i pędzić przygotowywać się na następny tydzień. Weekend spędziliśmy w biegu sprzątanie, pranie, zakupy na placu, sprzątanie w piwnicy i odwiedziny teściów 180km od Krakowa.W drodze powrotnej postanowiłam złapać Bociana, złapać chciałam aparatem z pędzącego auta:) Widziałam 3 gniazda i lecącego obok samochodu, żadnemu nie udało mi się zrobić zdjęcia. Później o tym  myślałam, że w życiu naszym jest dokładnie tak samo:
 ciągle w biegu chcemy złapać 'Bociana' (musimy pracować by móc co włożyć do garów),
niby przygotowani i gotowi (dojrzali do bycia rodzicami)!
widzimy go że jest blisko! (stymulacja, poronienia)
Lub przechodzi obok, lub mijamy się!

 Może warto się zatrzymać by nacieszyć się spotkaniem z gniazdem Bociana?  A może to nie od nas zależy.... po prostu wije gniazdo nad innymi domami ... a my możemy tylko się przeglądać pędząc przez życie?


1 komentarz: